Kiedyś, gdy u Dominiki Wielowieyskiej rozmowa zeszła na Jerzego Buzka, Andrzej Morozowski wyraził obawę, że nie dorówna profesorowi Władyce wypowiadającemu się na ten temat parę dni wcześniej. Na to Wielowieyska jęła krzyczeć "Andrzeju! Andrzeju!". Posłuchajmy eksperta.
W obliczu popełnionej niezręczności rzekł onegdaj Bernard Shaw: gdybyśmy byli w lesie, zamordowałbym panią i nie byłoby gafy. W przypadku Władyki potrzebne byłoby morderstwo na skalę masową. Nieco od rzeczy przytoczę anegdotkę o lordzie, który zaatakowany przez rekina usiłuje bronić się nożem. A fe, rybę nożem?- gorszy się rekin.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz