poniedziałek, 26 grudnia 2011
All Boys
Film dokumentalny, któremu trudno zarzucić obiektywizm. Ujęcia w sepii, żałobna muzyka w tle - świat pornobiznesu nie może wypaść dobrze w takiej oprawie. Nawet Disneyland wyglądałby ponuro i żałośnie przy takim nastawieniu. A temat w sumie jest fascynujący: jak to możliwe, że w Czechach ruszyła produkcja filmów porno dla gejów na taka skalę? Wyjaśnienia są w miarę proste, ale nie wiadomo, czemu to nie stało się dajmy na to na Łotwie czy w Polsce. Też bieda, też rozwarstwienie. Gdyby wziąć pod uwagę reportaże Szczygła z Czech, to argument byłby jasny: seks w Czechach to zdecydowanie mniejsze tabu, niż w innych byłych demoludach. Twórcy filmu pokazują Dana Komara, producenta filmów porno, i Rudę, jego niegdysiejszą gwiazdę (Aaron Hawke), z którym był nawet w związku przez parę lat. Komar, Amerykanin wbrew pozorom, wychodzi na zimnego sukinsyna, który ze spokojem przyjmuje to, że jego były facet zamieszkuje na dziko w jakimś betonowym bunkrze z dziurawym dachem. Ale coś podobnego mogłoby się zdarzyć w życiu, powiedzmy, producenta śrubek i też byłoby okropne. Trudno mi uwierzyć, że wszyscy młodzieńcy kończą pracę (bo kończą jako młodzieńcy, taki target) w pornobiznesie rozgoryczeni i w poczuciu straconych szans. - Byłem gwiazdą w USA - opowiada Ruda w swoim bunkrze. Dobrze by było, żeby bieda nie napędzała młodych ludzi do pracy w przemyśle porno, ale nawet gdyby biedy nie było, mam głębokie przekonanie, że porno istniałoby nadal. I w tej formie - jako jednej z życiowych opcji do wyboru - nie jest niczym złym, w czym zgadzam się w pełni z Pennem i Tellerem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz