czwartek, 9 września 2021
Tajemniczy nieznajomy czyli Hunter
Zrodziło się we mnie podejrzenie, że należałoby znać pewną książkę, aby naprawdę docenić ten film. Zaczął czytać ją Gavin, więc leży u niego na wierzchu i co chwila ktoś pyta „ty to czytasz?”. Chodzi o powieść The Heart Is a Lonely Hunter z roku 1940, autorstwa podówczas dwudziestytrzyletniej Carson McCullers, nagrodzoną Pulitzerem. (Tytuł pochodzi z wiersza szkockiego poety Williama Sharpa, który podpisywał swe utwory jako Fiona MacLeod - genderofobiczne prawiczki, marsz dostawać spazmów.) Tacy obcykani w literaturze amerykańskiej nie jesteśmy, by udawać, że pokonaliśmy tę poprzeczkę. Film jest z afisza outfilmu, główny bohater jest gejem, ale na miejscu chłopaków z Tongariro (właścicieli outfilmu) nie cieszyłbym się zbytnio. Gejostwo nie jest tu żadnym nadzwyczajnym tematem, nikt nie robi halo z powodu geja Gavina, co każe sądzić, że za jakiś czas etykieta „gtm” straci sens. Na pocieszenie zauważę, że to nie stanie się raczej za mojego życia, więc przed outfilmem jeszcze parę ładnych lat prosperowania (oby!) - chyba że ajatollażka Godek przepchnie jakąś ustawę o zakazie. Nie fabuła jest atutem filmu, ani dialogi - zbyt życiowe, by je docenić, a poza tym przyjaciółka Amy jest rozrywkowa niczym Maria pod krzyżem (bo z dziewczyny Adama stała się jego ex-dziewczyną). W ciągu paru dni życie nieco się zmienia, gdy Gavin przygarnia do siebie tytułowego nieznajomego, który spał pod drzwiami jego mieszkania. Każdy z bohaterów ma swoje pragnienia i rozterki natury sercowej lub rodzinnej, a wszyscy jakoś słabo sobie z nimi radzą. Taką myśl ogólną wyniosłem z tej opowieści o zakończeniu otwartym szeroko jak ramiona Jezusa świebodzińskiego. Jest również myśl szczególna, a raczej moment szczególnie poruszający, w którym postać drugoplanowa przeżywa rozczarowanie jak w piosence „Do ciebie szłem” w interpretacji Gołasa lub Machalicy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz