wtorek, 28 września 2021
Nasz skrawek nieba czyli Notre paradis
Koktajl miłości ze zbrodnią to nic odkrywczego, nawet jeśli to miłość między dwoma facetami. Gdyby facetów było trzech, to już byłoby lekko oryginalne. Zapomnijcie o wywlekaniu psychicznych flaków, że niby to taka i taka okoliczność uczyniła z kogoś mordercę. Już w pierwszej scenie zobaczymy eskorta Vassilego mordującego klienta, który go wynajął. Może by ocalał, gdyby nie te niedelikatne uwagi o nieco zaniżonym wieku, który Vassili podawał w swoim opisie, poza tym - mocno nieaktualnej fotce. Ogólnie nie jest źle, buzię ma wyjściową, tylko brzuszek bardziej trzydziesto- niż dwudziestolatka. Zabójstwo wygląda na działanie psychopaty, bo w żadnym momencie nie zasugerowano, że chodzi o chęć zysku. Niedługo potem widzimy Vassilego w Lasku Bulońskim, gdzie potyka się o nieznajomego leżącego na glebie. Tknięty ludzkim odruchem, przygarnął go do siebie, opatrzył, ochrzcił imieniem Angelo (bo młodzieniec uparł się, że nie ma imienia), potem pokochał i wciągnął do biznesu usług seksualnych. Główne zdziwienie polega na tym, że Vassili jest zdolny do zbrodni, a jednocześnie do miłości i - jak okaże się w dalszym ciągu - również do przyjaźni i czułej opieki nad dzieckiem, które jest nim zachwycone - ale do czasu. Gdybym spotkał go na swej drodze, pomyślałbym: cóż za sympatyczny facet! Pamiętamy o Polaku, który brutalnie zgwałcił kobietę w Wielkiej Brytanii, którego znajomi mówili, że to niemożliwe, by taki miły człowiek zrobił coś tak odrażającego. Można mieć tylko nadzieję, że bardzo niewielu z tych sympatycznych ma takie mroczne trupy w szafie. Film jest dobrą francuską robotą, więc jest dość śmiały w pokazywaniu nagości. W scenach seksu dosłowności nie ma, ale full frontal zdarzył się parę razy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz