wtorek, 30 sierpnia 2016
Raport z Europy czyli Europa Report
Prędzej uwierzę, że opowiadanie świńskich kawałów jest gwałtem na kobietach, niż w to, że ktoś kiedyś wyda grube miliardy na wysłanie załogowej misji na Europę, księżyc Jowisza, na którym jest woda. Celem ma być ustalenie, czy pod lodem, który skuwa księżyc, występują jakiekolwiek formy życia. Jeśli tak, byłaby to niewątpliwie wiadomość doniosła, ale obawiam się, że dość niepraktyczna. To samo można by powiedzieć o matematyce współczesnej, ale chyba widzimy, że koszt produkcji jednego twierdzenia, choćby pozbawionego jakiejkolwiek wartości praktycznej, jest nikły w stosunku do kosztu wystrzelenia rakiety międzyplanetarnej. Film opowiada o misji na Europę, pełnej dramatycznych wydarzeń, ale nie w tym jego wartość. Z racji niskiego budżetu postawiono na osobliwą narrację, która składa się z zapisów kamer na statku i skafandrach (to drugie średnio sensowne, skoro kamery pokazują twarze astronautów). Oglądamy więc pseudo reportaż z misji, która nawet kiedyś byłaby możliwa. Gdyby nie ostatnie minuty filmu, trudno byłoby go nawet zaliczyć do klasycznej sajens-fikszyn, podobnie nie zaklasyfikowalibyśmy przecież filmu Apollo 13. A czemu jednak SF? Oprócz odkrycia dokonanego na Europie mamy ten klasyczny motyw: dzielny kosmonauta poświęca się dla dobra ludzkości, wie, że zginie, ale do końca pozostaje na służbie. Ku chwale ludzkości, w stos prop!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz