czwartek, 25 sierpnia 2016
Carol
Z pewnością ten film można docenić za walory artystyczne. Tytułowa Carol grana przez Cate Blanchett to dama, o ile to określenie pasuje do lat sześćdziesiątych ubiegłego stulecia, która właśnie się rozwodzi z mężem, pozostając z nim na stopie przyjacielskiej. Carol wolałaby mieć raczej żonę, a w tamtych czasach jest to rzecz jasna przejaw moralnej zgnilizny. Fabuła jest historią subtelnie rozwijającego się romansu Carol z Teresą, sprzedawczynią w dziale zabawek domu handlowego, która jest dość nijaką kobitką, więc naprawdę trudno jest zrozumieć poświęcenie Carol, kiedy w imię miłości do Teresy, nie wiedząc nawet, czy będzie odwzajemniona, rezygnuje z... Wszystko pięknie, ale nic na to nie poradzę, że film mnie znudził, bo akcja obfituje w jeden dramatyczny zwrot i jeden godny uwagi monolog. Piszę to z lekkim bólem serca, bo bardzo lubię Cate za Galadrielę i myślę, że ma potencjał podobny do Meryl Streep. Kiedyś może się doczekam...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz