Nie wiem po co ten tytuł

              

niedziela, 21 sierpnia 2016

Bizarre

Uczciwie trzeba przyznać, że już na początku dostajemy ostrzeżenie, że film będzie zryty. Jestem Maurice, mówi główny bohater Maurice, przyjechałem do Nowego Jorku z Francji, reżyser każe mówić mi po angielsku, a poza tym jestem zmyślony. No to cool. Przygarniają go dwie kobiety prowadzące dziwny klub, w którym Maurice poznaje chłopca Lukę, który tylko barwą głosu przypomina przedstawiciela płci męskiej, pominąwszy inne detale. Maurice ma też inną pasję, jest nią boksowanie i w ten sposób poznaje Charliego. Kiedyś na lekcji polskiego na polecenie pani opowiadaliśmy przebieg zdarzeń w Szewcach Witkacego, więc ja się tu zatrzymam, nie omówię osobliwego trójkąta Maurice-Luka-Charlie, a tylko wspomnę, że liczne migawki z klubu to seksualno-artystyczne panoptikum, na tle którego całujący się chłopcy wydają się esencją codzienności. Dziwactwa są pasjonujące, ale - jak wszystko - podlegają prawu Petroniusza: większe wrażenie zrobi jedna naga dziewica od tysiąca dziewic naraz. Dawno się tak nie znudziłem, jak w czasie tego odlotu od zwyczajności, zwłaszcza w scenach końcowych, w których twórcy najwyraźniej stracili kontrolę nad tym, co robią.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

The Infamous Middle Finger The Infamous Middle Finger