Gwiazdą płyty jest - całkiem słusznie - Elżbieta Towarnicka. W istocie, jej wykonanie Hymnu dla zjednoczonej Europy jest mistrzowskie. Ale Beata Rybotycka też sobie z tym dobrze poradziła.
niedziela, 29 stycznia 2012
Nadejszła wiekopomna chwila!
Kwiatek kupił trójpłytowy album "Preisner's Voices". Tytuł mi się podoba. Jest taki patriotyczny. Na płycie znalazł się utwór Tu viendras, czyli Przyjdziesz w upalny, skwarny dzień z filmu Podwójne życie Weroniki. Do albumu dołączono wkładkę z tekstami. - Nareszcie! Dowiem się, o czym mowa w tej piosence! - ucieszył się Kwiatek. Nie mógł, biedactwo, zrozumieć tego tekstu, bo jest on podany bez śladu dbałości o dykcję. Rzuciłem okiem na tekst. Przy założeniu heteroseksualności podmiotem lirycznym jest osoba płci męskiej oczekująca na przyjście osoby płci żeńskiej, która pochyli ku niemu miodny dzban, poda ustom leśny mech (ale po jaką cholerę? - że tak zapytam), tchnie wonny dech w stęsknioną pieśń i inne tego rodzaju figle będzie wyczyniała. Posłuchajmy.
Gwiazdą płyty jest - całkiem słusznie - Elżbieta Towarnicka. W istocie, jej wykonanie Hymnu dla zjednoczonej Europy jest mistrzowskie. Ale Beata Rybotycka też sobie z tym dobrze poradziła.
Gwiazdą płyty jest - całkiem słusznie - Elżbieta Towarnicka. W istocie, jej wykonanie Hymnu dla zjednoczonej Europy jest mistrzowskie. Ale Beata Rybotycka też sobie z tym dobrze poradziła.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz