Philipa Dicka pokochałem już po pierwszym akapicie pierwszego jego opowiadania, jakie przeczytałem, Frozen Journey. Statek kosmiczny przewożący zahibernowanych ludzi dokonuje rutynowego przeglądu stanu pasażerów i po stwierdzeniu, że jeden z nich jest w stanie półuśpienia, mówi do siebie: do jasnej cholery! Na szczęście przewidziano procedurę na taką ewentualność, która zawiodła spektakularnie, ku wielkiej radości czytelnika, lecz mniejszej - nieszczęsnego odmrożeńca. Potem czytałem Dicka w ilościach hurtowych, bo miał ci on potencjał pisarski Kraszewskiego, i nawet się dziwię, że w umysłowym pomieszaniu (które mu się zdarzało) ubrdał sobie, że Lem to grupa ludzi, bowiem jeden nie dałby rady aż tyle napisać. Twórczość Lema to na oko jedna trzecia tego, co napisał Dick, stąd widać absurdalność takich supozycji. Inna sprawa, że Lem był pisarzem dużo bardziej wszechstronnym, podczas gdy Dick miał w zasadzie jeden temat: zafałszowana rzeczywistość. W Płyńcie łzy moje znana gwiazda piosenki, Jason Taverner, przenosi się do innej rzeczywistości, w której nikt o nim nie słyszał. Stało się to tuż po jego hospitalizacji, koniecznej po tym, jak jego była protegowana rzuciła w niego gąbką czepną z Callisto. Normalka w roku 1988, ludzkość skolonizowała już Marsa, a książka wyszła w roku 1974. Teraz wszystko jest możliwe: są to majaki Tavernera konającego na stole operacyjnym, efekt gąbki, która zapuściła macki w jego ciele, albo jeszcze coś innego. Z fabuły wynika, że raczej to ostatnie. Świat przedstawiony jest wielkim, ogólnoplanetarnym państwem policyjnym, w którym za byle co trafia się do obozu pracy, a – co zabawne – radykalną opozycją dla systemu są studenci żyjący w podziemnych obozowiskach na terenach zlikwidowanych uczelni. Jason jako osoba sławna i wpływowa nie musiał się tym przejmować, ale jako pan Nikt – już owszem, tak. Jako osoba spoza systemu danych szybko staje się obiektem zainteresowania policji i w ten sposób poznajemy drugiego bohatera dramatu, generała policji Felixa Buckmana. I to on będzie płakał. Dodajmy jeszcze, że stuprocentowego wyjaśnienia nie otrzymamy, a to które nam autor ujawni, można spokojnie między bajki włożyć. That's not gonna ever fucking happen. Czy Płyńcie łzy moje to dobra książka? Nie jest zła, ale na pewno nie najlepsza w dorobku Dicka.
[9]
To była chwila wieczności, która pochłonęła go bez reszty.
Piękne prawie jak „dyszała woda spod zielonych pleśni”. Czytasz takie zdanie i wiesz, że napisał je pisarz.
[1689]
Mój dwudziesty pierwszy mąż Frank. Byliśmy małżeństwem sześć miesięcy. Przez ten czas przestał mnie kochać i stał się okropnie nieszczęśliwy. Ja nadal go kochałam, pragnęłam z nim zostać, ale raniłam go. Tak więc pozwoliłam mu odejść.
Podziwiamy Ruth Rae, że nie straciła rachuby.
[1768]
Przeszedł po sięgającym od ściany do ściany dywanie, który w złotych barwach ukazywał wniebowstąpienie Richarda M. Nixona, odbywające się wśród radosnych pień w górze i rozpaczliwych szlochów w dole. Przy drzwiach przeszedł po Bogu, który z szerokim uśmiechem przyjmował na swoje łono drugiego syna pierworodnego, po czym pchnął drzwi sypialni.
Tak urządził sobie mieszkanie pan Mufi, którego policja zastała w łóżku z trzynastoletnim chłopcem. Zarzutów nie postawiono, bo to jest legalne w tamtym świecie.
[1836]
TEORIA ZMIENIA OPISYWANĄ PRZEZ SIEBIE RZECZYWISTOŚĆ.
[9]
To była chwila wieczności, która pochłonęła go bez reszty.
Piękne prawie jak „dyszała woda spod zielonych pleśni”. Czytasz takie zdanie i wiesz, że napisał je pisarz.
[1689]
Mój dwudziesty pierwszy mąż Frank. Byliśmy małżeństwem sześć miesięcy. Przez ten czas przestał mnie kochać i stał się okropnie nieszczęśliwy. Ja nadal go kochałam, pragnęłam z nim zostać, ale raniłam go. Tak więc pozwoliłam mu odejść.
Podziwiamy Ruth Rae, że nie straciła rachuby.
[1768]
Przeszedł po sięgającym od ściany do ściany dywanie, który w złotych barwach ukazywał wniebowstąpienie Richarda M. Nixona, odbywające się wśród radosnych pień w górze i rozpaczliwych szlochów w dole. Przy drzwiach przeszedł po Bogu, który z szerokim uśmiechem przyjmował na swoje łono drugiego syna pierworodnego, po czym pchnął drzwi sypialni.
Tak urządził sobie mieszkanie pan Mufi, którego policja zastała w łóżku z trzynastoletnim chłopcem. Zarzutów nie postawiono, bo to jest legalne w tamtym świecie.
[1836]
TEORIA ZMIENIA OPISYWANĄ PRZEZ SIEBIE RZECZYWISTOŚĆ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz