wtorek, 26 lipca 2016
Piękny przedmiot pożądania czyli Beautiful Something
Może to głupie, że oglądając film zawsze zwracam uwagę na to, czy bohaterowie mają aparaty komórkowe. Przez parę lat po jakim takim usamodzielnieniu jedynym aparatem komórkowym, który miałem w posiadaniu, był aparat pralniczy umiejscowiony w komórce. W tym filmie komórek nie ma, a pierwszy napotkany bohater to Brian, literat, który pisze wiersze na maszynie. Do. Pisania. Wszystkie te wiersze napisał z miłości do Dana, która się skończyła - przynajmniej w aspekcie cielesnym, bo Dana uwiódł heteroseksualizm. Tytułowym przedmiotem jest Jim, rzeczywiście przyjemny dla oka, który ma faceta Drew, słynnego rzeźbiarza, o którym wszyscy słyszeli. Normalka. Ale ten Drew tylko coś tam z czymś spawa z rzadka poświęcając czas Jimowi, a dokładniej - pewnej części Jima. To za mało dla subtelnego chłopca, więc wyrusza w miasto na wyuzdaną eskapadę. Więcej o fabule nie będzie, za to będzie jakieś jednozdaniowe podsumowanie. Niesztampowa, sympatyczna historyjka z niewielką domieszką banału. Czyli nieźle.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz