Bo tyle lat minęło od premiery filmu Czerwony Smok. Nie chodzi bynajmniej o ten dowcip z pierwszych minut filmu, kiedy Lecter wydał kolację dla gości z filharmonii, nieco przejętych zaginięciem kolegi z orkiestry, niezbyt dobrego flecisty (choć w innym sensie - całkiem dobrego).
Nie chodzi również o ten okrutny dowcip.
Chodzi o to, że niewidoma Reba wchodzi do swojego dobrze oświetlonego mieszkania.
Nie chodzi również o ten okrutny dowcip.
Chodzi o to, że niewidoma Reba wchodzi do swojego dobrze oświetlonego mieszkania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz