piątek, 11 lutego 2022
Wróg doskonały czyli A Perfect Enemy
Angust, znakomity polski architekt leci z Paryża do Warszawy, a po drodze poznaje Texel, dość pyskatą dziewczynę po dwudziestce, która koniecznie chce opowiedzieć swoje życie Angustowi. Niby nic prostszego, niż warknąć „spadaj, krosto”, ale oczywiście to niemożliwe, bo ilekroć Angust ma ochotę przerwać, dziewczę rzuca jakiś cliffhanger, czyli zwis nad klifem, więc Angust nie ma wyjścia, słucha dalej. Gadu, gadu, gadu... Lektor powinien zgarnąć za ten film podwójną stawkę. Takie przegadane filmy nie muszą być złe (np. Malcolm i Marie), ale moim skromnym zdaniem kinu dobrze robią przerwy w dialogach. Czemu tu wyszło średnio? Niby nie powinienem się czepiać strony językowej, angielski aktora Kota jest lepszy od polskiej średniej, ale i tak męczący po dłuższym czasie. Innym problemem jest konstrukcją opowieści, w której od początku wiadomo, że będzie jakiś przekręt, że dziewczynka skrywa tajemnicę i bardzo teatralnie przeciąga moment jej wyjawienia. Byłoby dobrze, gdyby to był cały koncept, ale dopierniczyli tu nam jeszcze tyle mentalnej kaszany, że twórcom udało się zerwać ze mną kontakt emocjonalny. Utrzymaliśmy kontakt wzrokowy, choć wzrok mój wpatrzony w ekran mówił „kupić ser, pamiętać o rachunku za telefon”.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz