niedziela, 27 lutego 2022
W czym mamy problem czyli Serial Mom
Przed obejrzeniem warto zakochać się w Kathleen Turner, głównej gwieździe filmu z 1994 roku. Mamuty pamiętają te czasy bez komórek innych niż te charakterystyczne dla eukariotów. Ówczesne aparaty komórkowe, to jest trzymane w komórkach, wykonywały raczej czynności pralnicze. Uwaga, w filmie pojawia się jedna komórka w ręce supergwiazdy filmowej, jednej z nielicznych osób, które było wtedy na to stać. Widz niezakochany w Kathleen zobaczy w filmie obrazek satyryczny o amerykańskiej „żonie domu”, która w obronie ideałów amerykańskiego marzenia zacznie zabijać sąsiadów i znajomych, dopuszczających się zbrodni w rodzaju niezapinania pasów w czasie jazdy autem lub nieprzewijania kaset wideo. Rzeklibyśmy, że morderstwa przychodzą jej lekko, łatwo i przyjemnie, gdyby nie to, że ludzie nie lubią być zabijani, a kiedy już im się to zdarza, wydzielają z siebie mało estetyczne ochłapy. Nie szukajcie odpowiedzi na pytania o przyczyny przemiany pani Sutphin w morderczynię, nie dziwcie się, że w tym fachu jest dyletantką, która wcale nie przejmuje się zacieraniem śladów i, bo ja wiem, choćby zapewnieniem sobie alibi (nie tak jak bohater American Psycho). Problemem nie będzie nawet to, że o sprawie dowie się rodzina. Zetknąłem się z opinią, że film miał antycypować polityczną poprawność. To chyba przesada, segregacja śmieci czy przewijanie kaset to drobiazgi, na które polityczni poprawnicy nie zwracają uwagi, w przeciwieństwie do rasowych uprzedzeń zakorzenionych w analizie funkcjonalnej lub biologii molekularnej. Jeden z argumentów w filmie sprowadza się do tego, że osoba niesegregująca śmieci jest kreaturą niegodną zaufania. Jasne, że to bardzo przypomina dzisiejsze lewicowe oczekiwania czystości ideologicznej, wedle których niewybaczalną zbrodnią jest nieprawomyślna wypowiedź sprzed szesnastu lat, nieważne że człowiek mógł być wtedy młody, głupi i na haju. Z drugiej strony to przecież najstarszy trik z księgi ludzkich manipulacji, więc, prawiczki, nie podniecajcie się zbyt szybko. W pierwszych scenach filmu widzimy perfekcyjną gospodynię Sutphin, która zabija nieznośną muchę zakłócającą święty rytuał śniadania na amerykańskim przedmieściu. Jak nas zapewnili w finalnym dupochronie, podobieństwo jest przypadkowe, a żadna mucha nie została zabita, ani skrzywdzona. Idźmy za tym przykładem i dbajmy o to, by nasze domy były strefami komfortu dla much.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz