Niniejszym odbieram prawo zabierania głosu redaktorowi Pawłowi Lisickiemu w mediach elektronicznych i innych, w tym papierowo-toaletowych redagowanych przez niego, w których szerzy żałosne idiotyzmy. Postanowienie wchodzi w życie z dniem jutrzejszym i obowiązuje bezterminowo. Od postanowienia nie przysługuje odwołanie. Dlaczego ogłosiłem taki wyrok? Dlatego, żeby pokazać wszystkim, że można! Lisicki raczył rzec w porannej dyskusji w Tok FM w ostatni poniedziałek, że nie wolno odbierać głosu osobom krytykującym pomysł uchwalenia ustawy o związkach partnerskich. No to się doigrał. "Odbieranie głosu" polegało na tym, że inni dwaj komentatorzy w studiu mówili, że profesor Pawłowicz, znana bezdzietna hedonistka, opowiadała bzdury z sejmowej ambony w czasie "debaty" nad tymi projektami. Głos jej odebrali, no naprawdę! A za to Fronda pisze o powrocie komunistycznych standardów w nauce, w ten sposób komentując list otwarty grupy naukowców przepraszających za profesor Pawłowicz. Robi to, jak widać, z taktem i bez intencji odbierania komukolwiek głosu. Szapo ba? Ba!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz