niedziela, 6 stycznia 2013
Gerard Depardieu zmienia obywatelstwo
I dobrze, niech se zmienia - powiedziałbym, gdyby o to tylko chodziło i gdybym nie uważał, że należy unikać słówka "se". Należy wszakże zwrócić uwagę na akompaniament słowny w wykonaniu Depardieu, bo ten zasługuje na nominację do nagrody imienia Erazma z Rotterdamu Pochwała głupoty 2012. Według Depardieu Rosja to wzór demokratycznego państwa, a uzyskanie jej obywatelstwa jest dla aktora wzruszające, bo jego ojciec był komunistą i słuchał radia Moskwa. Mówi to człowiek, który ucieka z Francji z powodu (niezrealizowanego) projektu obłożenia najbogatszych horrendalnie wysokim podatkiem, co jest jakby bardzo po linii komunistycznej. Przypomnijmy, że w rzeczywistym systemie komunistycznym podatków nie było wcale, ale za to był urzędnik, który ustalał pensje wypłacane za pracę na różnych stanowiskach. Współczesna Rosja ma z tym doprawdy niewiele wspólnego, podobnie jak z demokracją. Cóż, pozostaje nam trwać w podziwie dla aktorów, dla ich urody fizycznej, ale również dość specyficznej urody umysłowej. Ta pierwsza z czasem przemija, ale druga potrafi olśniewać do zaparcia tchu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz