Przeczytałem nieco pobieżnie, ale i tak mogę śmiało rzec, że od dzisiaj zapewne jestem lepszy w „nauki” papieskie od 99% polskich katolików. Chciałem być bardziej napastliwy omawiając encyklikę, ale jakoś nie wyszło. Do stwierdzeń o charakterze czysto religijnym się nie odnoszę, bo nie chce mi się piździesiąty raz argumentować przeciw wierze religijnej. Większość tekstu to mało odkrywcze spostrzeżenia, spora część to tezy bez pokrycia i uzasadnienia, a wśród recept na bolączki ówczesnego świata znajdujemy tylko pobożne życzenia. Chwali się papieżowi sprzeciw wobec wojny (wtedy w Zatoce). Przechodzimy do cytatów z moimi komentarzami.
13 (numeracja zgodna z encykliką)
Ateizm, o którym mowa, jest zresztą ściśle związany z oświeceniowym racjonalizmem, który pojmuje rzeczywistość ludzką i społeczną w sposób mechanistyczny. Zostaje w ten sposób zanegowana najgłębsza intuicja prawdziwej wielkości człowieka, jego transcendencja wobec świata rzeczy oraz napięcie, jakie odczuwa on w swoim sercu pomiędzy pragnieniem pełni dobra a własną niezdolnością do osiągnięcia go, przede wszystkim zaś zostaje zanegowana wynikająca stąd potrzeba zbawienia.
Bo perspektywa bycia prochem i pyłem w majestacie Boga jest niby źródłem tego poczucia wielkości? Widać w tym cytacie fundamentalną cechę chrześcijaństwa: stawiamy przed człowiekiem cel nieosiągalny i udajemy, że mamy na sposób na jego realizację. Nb. dużo zdrowiej jest nie żywić przekonania o „wielkości” człowieka. Nie wiem, co JP2 rozumie przez ateizm, ale raczej nie zwyczajny brak wiary, bo z tego nijak nie wynika ów mechanistyczny sposób pojmowania jakiejkolwiek rzeczywistości.
20
Inną jeszcze praktyczną formę odpowiedzi na komunizm [w krajach Zachodu] stanowi społeczeństwo dobrobytu albo społeczeństwo konsumpcyjne. Dąży ono do zadania klęski marksizmowi na terenie czystego materializmu, poprzez ukazanie, że społeczeństwo wolnorynkowe może dojść do pełniejszego aniżeli komunizm zaspokojenia materialnych potrzeb człowieka, pomijając przy tym wartości duchowe.
Jeżeli w rzeczywistości prawdą jest, że ten model społeczny uwydatnia niepowodzenie marksizmu w swoich zamiarach zbudowania nowego i lepszego społeczeństwa, to równocześnie, na tyle na ile odmawia moralności, prawu, kulturze i religii autonomicznego istnienia i wartości, spotyka się z marksizmem w dążeniu do całkowitego sprowadzenia człowieka do dziedziny ekonomicznej i zaspokojenia potrzeb materialnych.
O, Zeusie Likajoński, toż to typowy dla JP2 non sequitur. W jaki sposób „społeczeństwo dobrobytu” narusza moralność, prawo itd.? Czy gdyby państwo nie pomijało wartości duchowych, lecz je propagowało wśród swoich obywateli, to byłoby lepiej? Może kogoś zdziwię, ale jeśli tzw. religia w szkole byłaby lekcją o religiach i duchowości - nie miałbym nic przeciwko. Natomiast mam wiele zastrzeżeń do równania „wartości duchowe = katolicyzm”, które nasze państwo uznaje za oczywiste. Młodzi ludzie masowo wypisujący się z religii raczej już tak nie myślą.
35
Przekonaliśmy się, że nie do przyjęcia jest twierdzenie, jakoby po klęsce socjalizmu realnego kapitalizm pozostał jedynym modelem organizacji gospodarczej.
To akurat niezłe!
37
Obok problemu konsumizmu budzi niepokój ściśle z nią związana kwestia ekologiczna. Człowiek, opanowany pragnieniem posiadania i używania, bardziej aniżeli bycia i wzrastania, zużywa w nadmiarze i w sposób nie uporządkowany zasoby ziemi, narażając przez to także własne życie.
W dalszym ciągu JP2 wchodzi w polemikę z biblijnym zaleceniem „czyńcie sobie ziemię poddaną” (Rdz 1,26-28), o którym taktownie nie wspomina. Podobno dewastacja środowiska jest niezgodna z bożym zamysłem, więc naturalne staje się pytanie, czy Bóg nie mógł w tekstach natchnionych wyrażać się jaśniej?
48
Byliśmy w ostatnich latach świadkami znacznego poszerzenia zakresu tego rodzaju [państwowej] interwencji, co doprowadziło do powstania w pewnym sensie nowego typu Państwa — „Państwa dobrobytu”. Rozwój ten w niektórych. Państwach miał na celu sprostanie licznym koniecznościom i potrzebom i zaradził ubóstwu i brakom niegodnym osoby ludzkiej. Nie obeszło się jednak bez przesady i nadużyć, które, zwłaszcza w ostatnich latach, spowodowały ostre krytyki „Państwa dobrobytu”, określanego jako „Państwo opiekuńcze”. Niesprawności i niedostatki w Państwie opiekuńczym wynikają z nieodpowiedniego rozumienia właściwych Państwu zadań. (...)
Interweniując bezpośrednio i pozbawiając społeczeństwo odpowiedzialności, Państwo opiekuńcze powoduje utratę ludzkich energii i przesadny wzrost publicznych struktur, w których — przy ogromnych kosztach — raczej dominuje logika biurokratyczna, aniżeli troska o to, by służyć korzystającym z nich ludziom.
Nb. w biurokrację Kościół też potrafi. W dalszym ciągu padają konkrety o pomocy kierowanej w stronę emigrantów, osób starszych i chorych lub narkomanów. Czy opieka „państwowa” przybiera wynaturzone, urzędowe formy, jak czytamy? Nie wiem, bo potrzebowałbym oprzeć swój sąd na czymś lepszym niż „autorytet”, np. na jakichś statystykach. Zapewne ten właśnie fragment czyni z JP2 w oczach krytyków zwolennika dzikiego kapitalizmu, którego doświadczaliśmy tuż po ogłoszeniu encykliki. Ma ona urok typowego tekstu natchnionego. Pada w niej tyle różnych stwierdzeń, że można by - dobierając odpowiednio cytaty - zrobić z JP2 komucha, przynajmniej w oczach Balcerowicza. Zamiast opieki państwowej JP2 proponuje wolontariat, ale to wygląda na fałszywą alternatywę. Bez trudu potrafię wyobrazić sobie wolontariat wspierany przez państwo.
58
Coraz bardziej jednak odczuwa się potrzebę, by w miarę narastającego umiędzynarodowienia gospodarki powstawały odpowiednie i skutecznie działające międzynarodowe organy kontrolne i kierownicze, dzięki którym gospodarka służyłaby dobru wspólnemu; pojedyncze Państwo, choćby najpotężniejsze, nie jest już w stanie tego dokonać.
Trafne. Niestety wątpię, że „dar łaski ofiarowanej przez Boga” doprowadzi do ustanowienia owych organów. Zwłaszcza że od ogłoszenia encykliki minęło ponad 30 lat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz