poniedziałek, 17 kwietnia 2023
Kruchość wodoru. Demarczyk (Teatr Nowy Proxima)
Czemu nie twardość helu? - zapytałem. Nie ulega wątpliwości, że tytuł został zainspirowany „kruchością wodorową”, zjawiskiem zachodzacym w metalach pod wpływem wodoru. Z tego jednak nie uczyniono zadnej analogii, bo w sztuce ów wodór jest metaforycznym paliwem napędzającym silnik artystycznej kreacji, któremu w tym procesie potrzebny jest tlen. I teraz powoli staje się jasne, do czego zmierzamy. W artystycznym silniku pod nazwą Demarczyk zabrakło paliwa. Jedna z wybitniejszych polskich pieśniarek ma repertuar tak skromny, że można z nim się zapoznać w całości w jedno przedpołudnie, nie odkładając obiadu na porę późniejszą niż zwykle. W spektaklu usłyszymy wiele piosenek Demarczyk, ale jako ilustrację do „fabuły”, która jest bardzo nieoczywistym pomysłem na opowieść o artystce. Proponuję interpretację w stylu fantastyki naukowej. W dalekiej przyszłości będzie można wracać do procesów myślowych dawno zmarłych osób, odtwarzając je jako strumień świadomości. Przy czym dla dramaturgii oglądamy to jako interakcję między Demarczyk a jej, by tak rzec, dajmonionem w postaci raczej nieprzyjemnego faceta. W pewnym momencie zajrzymy nawet głębiej do głowy Demarczyk, co obróciło się w niezły dowcip. Aktorka Chlebny ma imponujący głos, a w ramach roli cały czas wymawia to słynne gładkie „ł”, jakie słyszeliśmy u Demarczyk. Wszystko byłoby pięknie, lecz przed jednym ostrzegam: nagłośnieniem. Siedziałem tuż przed rzężącym, przesterowanym głośnikiem i teraz już wiem, jak wyglądałby mój pobyt w piekle.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz