Nie wiem po co ten tytuł

              

sobota, 17 września 2022

Something Like Summer

W pierwszej odsłonie Ben siedzi na ławce z parą przyjaciół i z zauroczeniem przypatruje się Timowi, nowemu chłopakowi w szkole, który gra z kolegami w piłkę. Przyjaciele próbują ostudzić zapał Bena, ale to udać się nie może. Wyobraźcie sobie, że ktoś mówi Romeowi, że ta Julka to fajna laska, ale daj se siana, bo wasi rodzice się nienawidzą? A Romeo na to, że masz rację, stary/stara, i znajduje inną pannę. Po pewnych naiwnych zwrotach akcji okazuje się, że Ben może mieć jakąś przyszłość z Timem, a po dalszych - że jednak nie. I to jest jakby prawie połowa filmu. Rozmach czasowy jest duży, po paru latach Ben, który opuścił rodzinne strony, poznaje sympatycznego stewarda (maskulinatyw od stewardessy) Jace'a i po dwóch lub trzech perypetiach układa sobie z nim życie. Wtedy w życiu Bena pojawia się znowu Tim. I co teraz? Czy Ben kopnie Jace'a i wróci do swojej pierwszej wielkiej miłości? Kto jest ciekaw, proszę sobie obejrzeć ten melodramat, który mocno odwołuje się do zdartych schematów udając oryginalność. W czym ona się objawia? W tym, że jest to musical, więc Ben parę razy nam coś zaśpiewa głosem nie wybitnym, ale poprawnym. A najwięcej oryginalności znajdziemy w tekstach piosenek. Trzymając się moich ulubionych przenośni, kiedy pisałem o Iwaszkiewiczu, który napisał libretto Króla Rogera pod wpływem grzybków z psylobicyną, powiem, że teksty w tym filmie powstały po bigosie przyprawionym crackiem. Wspomniana wyżej pierwsza scena spointowana jest piosenką z takim tekstem.
Zrobili na naszą cześć pomnik
i postawili go na szczycie góry.
Turyści przychodzą i nas podziwiają.
Całe miasto robi sobie z nami zdjęcia.
Mają ubaw.
Nazwą miasto naszymi imionami.
I powiedzą, że to wszystko nasza wina.
Będą o nas mówić i będą nas strofować,
bo mają od nas więcej doświadczenia.

Mieszkamy w dolinie złodziei,
szukamy odpowiedzi na wszystkie pytania.
Mieszkamy w dolinie złodziei
i to jest zaraźliwe.
To jest naprawdę zaraźliwe.

Nosimy szaliki przypominające pętle,
Ale nie dlatego, że chcemy zasnąć na zawsze.
I pomimo, że nie używamy całego swojego potencjału,
nie możecie brać nas w niewolę.

Mieszkamy w dolinie złodziei... (jw.)

Zrobili na naszą cześć pomnik.
Turyści przychodzą i nas podziwiają.
Mama rzeźbiarza przesyła nam pozdrowienia.
Zrobili na naszą cześć pomnik!
Czy słusznie wydaje mi się, że ten tekst słabo koresponduje ze stanem uczuciowym Bena? Bo w ogóle słabo koresponduje z czymkolwiek? Daruję sobie inne teksty, bo ten jeden dobrze oddaje klimat. A muzyka? Muzyka jest. W czasie piosenek scenografia zmienia się na umowną scenę teatralną, więc nie ma tańczących przechodniów, ani przechodniówek (udany ten feminatyw?). Pociecha w tym, że choć akcja rozciąga się na wiele lat, nasi bohaterowie pozostają wciąż młodzi i przystojni. I tacy zapewne umrą w domu spokojnej młodości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

The Infamous Middle Finger The Infamous Middle Finger