czwartek, 22 września 2022
Al óleo
Po kraju produkcji sądząc akcja rozgrywa się w Hiszpanii. Malarka Maria wybiera się ze swoim facetem Juliem na wieś do ojca, który mieszka razem z jej bratem, Hugo. Czwartą postacią jest kuzyn Ramon, pomagający w gospodarstwie i przy zbiorze owoców. Film jest króciutki, fabuła mało obfita w wydarzenia, z których jedno polega na tym, że pewien bohater zrobił sobie krótki urlop od swojej domyślnej orientacji seksualnej. (Celowo ująłem to tak tajemniczo, żeby można pomyśleć o geju Hugo.) Są oczywiście i inne sytuacje i dialogi, a największy spór wywoła kwestia sprzedaży ogrodu. Chcielibyśmy mieć takie problemy w życiu. Film jest sposobem na przyjemne spędzenie czasu, o ile czaszki nie wypełnia wam katolicki beton. Kto rzekłby, że film wywołał u niego wstrząs artystyczny lub anafilaktyczny, srodze by nas zdziwił. Ni z gruszki, ni z pietruszki pokażą nam dwa wiotkie fiutki, bez szczególnego znaczenia dla fabuły (w rodzaju: ktoś wchodzi do łazienki i doznaje wstrząsu na widok gołego tatusia, co wywołuje traumę związaną z...). Może kiedyś będzie to widok tak pospolity, że nie będzie mi się chciało nawet o tym wspominać. Teraz jeszcze nie jest.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz