Najpierw Jarosławie Gowinie, który nie okazałeś należytego entuzjazmu po przegłosowaniu ustawy o upartyjnieniu Sądu Najwyższego. Cieszę się, że moment wcześniej oklaskałeś jak trzeba Jarosława Kaczyńskiego po jego słowach o mordach zdradzieckich i kanaliach, które doprowadziły do śmierci jego brata. Chociaż byłeś w swoim czasie częścią tej haniebnej kliki.
Jarosławie Kaczyński, najpierw złożę deklarację: trzepie mną kurwica od czasu do czasu, ale jeśli kogoś wtedy skrzywdzę, to potem przepraszam. Nie ma rady, muszę wytrzeć swą mordę zdradziecką twoim bratem, którego też furia ogarniała. Na przykład po rozmowie z Olejnik. Lub wtedy, gdy całkiem spokojnie, ale nieostrożnie zastrzegł, żeby na konferencji nie dano głosu „małpie w czerwonym”. W obu przypadkach zdobył się na przeprosiny. A tymczasem po słowach o kanaliach otrzymaliśmy jakieś ćwierćinteligentne wykręty ze strony twoich pretorian. Czy te słowa prawdy są wystarczająco delikatne?
Jarosławie Kaczyński, najpierw złożę deklarację: trzepie mną kurwica od czasu do czasu, ale jeśli kogoś wtedy skrzywdzę, to potem przepraszam. Nie ma rady, muszę wytrzeć swą mordę zdradziecką twoim bratem, którego też furia ogarniała. Na przykład po rozmowie z Olejnik. Lub wtedy, gdy całkiem spokojnie, ale nieostrożnie zastrzegł, żeby na konferencji nie dano głosu „małpie w czerwonym”. W obu przypadkach zdobył się na przeprosiny. A tymczasem po słowach o kanaliach otrzymaliśmy jakieś ćwierćinteligentne wykręty ze strony twoich pretorian. Czy te słowa prawdy są wystarczająco delikatne?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz