[28, satyra Rambauda i Burniera na styl Barthesa]
„3. Jaka «stypulacja» rygluje, ogradza, organizuje, komponuje układ twojej pragmatyki jako okultację i / albo wykorzystanie twojej ek-zystencji?
Po francusku: Czym się zajmujesz?
4. (Ja) ekspulsuję strzępy kodu.
Po francusku: Jestem maszynistką”.
[144]
Na cienie Cycerona, dziś wieczór, mówię to wam, przyjaciele, spadnie deszcz entymematów!
[285, mówi Sollers]
Diabeł jest niezadowolony, bo rozkosz powinna być niszczycielska, a życie nieszczęściem.
Dyskusyjne, przecież według chrześcijaństwa diabeł podsuwa ludziom rozkosze, więc żyją szczęśliwi, choć tylko w życiu doczesnym.
[291, o poranku Slimane wstał z łóżka w mieszkaniu Foucaulta]
Przy stoliku do kawy Michel Foucault owinięty w czarne kimono objaśnia dwóm młodym ludziom w slipach – trzy portrety fotograficzne jednego z nich wiszą na filarze przy kanapie – tajemnice seksualności słonia.
[319, cytat z anonimowego studenta z Ithaki (SZA)]
I to osiągnęło kulminację u Heideggera: ten filozof, w pełnym sensie tego słowa reakcyjny, uznał, że filozofia od wieków się pogubiła i trzeba wrócić do naczelnego problemu Bytu, napisał więc Bycie i czas, gdzie stwierdza, że będzie poszukiwał Bycia. Z tym że go nigdy nie znalazł, ha, ha, no ale dobrze. W każdym razie to on naprawdę zainspirował tę modę na filozofów o mętnym stylu, nafaszerowanych skomplikowanymi neologizmami, zawikłanymi roztrząsaniami, kulawymi analogiami i ryzykownymi metaforami, których spadkobiercą jest dziś Derrida.
Tymczasem Anglicy i Amerykanie pozostali wierni bardziej naukowej koncepcji filozofii. To jest to, co się nazywa filozofią analityczną, na którą powołuje się Searle.
[321, Bayard pyta o pogrupowanie uczestników konferencji siedzących przy stolikach w kafeterii]
Słyszy go czarnoskóry kucharz i odpowiada mu po francusku:
– Widzi pan ten stół przy drzwiach? To jest kąt analityków, znajdują się na wrogim terytorium i są liczebnie słabsi, więc trzymają się razem. Są tam Searle, Chomsky i Cruella Redgrave, która w rzeczywistości nazywa się Camille Paglia, jest specjalistką od historii seksualności i przez to bezpośrednią konkurentką Foucaulta, którego nienawidzi całym sercem. Z drugiej strony, przy oknie, ma pan p i ę k n y b u k i e t, jak wy to we Francji nazywacie: Lyotard, Guattari, Cixous, a w środku Foucault, you know him, of course, wielki łysy, który głośno mówi, right? Jest tam Kristeva z Morrisem Zappem i Sylvère’em Lotringerem, to boss czasopisma „Sémiotexte”. W kącie, sam, stary człowiek z wełnianym krawatem i włosami weird, nie wiem, kto to jest. (Dziwnie wygląda, mówi do siebie Bayard). Młoda lady z fioletowymi włosami, też nie wiem.
Jego portorykański podkuchenny spogląda w tamtą stronę i mówi neutralnym tonem:
– Na pewno heideggeryści.
[331, mój odwieczny dylemat: czym jest prawo naturalne, jeśli w ogóle jest?]
Natura, oto wróg. Druzgocący argument reakcji: coś jest „wbrew naturze”, to z lekka zmodernizowany wariant wszystkiego tego, czym dawniej było „wbrew woli boskiej”. (W roku 1980 Bóg, nawet w USA, jest trochę sterany, ale reakcja nie daje za wygraną).
[357, esencja mętnej filozoficznej myśli kontynentalnej]
Judyta cytuje Lacana, który podobno gdzieś powiedział:
– „Nazwa jest czasem przedmiotu”.
Bayard zastanawia się, czy nie można by równie dobrze powiedzieć, że „czas jest nazwą przedmiotu” albo „czas jest przedmiotem nazwy” czy „przedmiot jest nazwą czasu”, czy wreszcie „przedmiot jest czasem nazwy”, albo po prostu „nazwa jest przedmiotem czasu” (...)
[384, w Wenecji]
Zobaczycie tam pomnik Niccolò Tommaseo, pisarza politycznego, a więc nic ciekawego, którego wenecjanie nazywają Cagalibri, wysrywacz książek. Z powodu pomnika. Rzeczywiście wygląda, jakby srał książkami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz