Stary serial Dynastia to ramota o statusie legendy pośród seriali. Żeby do tego wrócić, trzeba mieć dobry powód i pomysł. Powód jest jasny: skoro raz się udało, to może udać się znowu, ale tym razem z przymrużeniem oka - tak można by podsumować pomysł. Okazji do marudzenia byłoby wiele, papierowe postaci o dziwnych motywacjach, fabuła naszpikowana niesamowitymi zbiegami okoliczności, rodzinne zawiłości, w ramach których ciocia z wąsem okazuje się szwagierką teścia, i te nieustanne zagrożenia dla rodziny Carringtonów, a najczęstszą kwestią Blake'a, głowy rodziny, jest „wszystko, co robię, robię dla dobra tej rodziny”. Kiedy córce Blake'a, Fallon, nie wypala plan sekretnego ślubu z Michaelem, dla ratowania intrygi bierze ślub z przypadkowym facetem, a ów okazuje się nie kim innym, niż jednym z Van Kirków z bajecznie bogatej nowojorskiej rodziny. Mimo tego serial mi się spodobał, bo choć nie jest to nic wyrafinowanego, to udało się wykorzystać komediowy potencjał tej historii. Postaci często prowadzą dialog pozorny i mają krótką pamięć jak Fallon, która zostawiła brata Stevena w paryskim hospicjum i odtąd ani razu nawet nie westchnie, że tęskni, czy choćby zapyta, co u niego słychać, choć wcześniej żyć bez niego nie mogła. Bardzo fajną postacią jest Sammy Joe, w nowej wersji przystojne ciacho z Wenezueli, które wyszło za mąż za Stevena, a potem się rozwiedli, ale na wzór Papkina wciąż mieszka u Carringtonów. Strasznie męczące jest być postacią z serialu Dynastia, bo trzeba się przebierać pięć razy dziennie w szałowe kreacje, nawet jeśli się jest mężczyzną. Zwłaszcza o Jeffie Colbym, w tej wersji start-upowym bogaczu, można powiedzieć, że styl to człowiek. W odcinku S1E15 (sezon 1, odcinek 15) Fallon bez uprzedzenia mówi Michaelowi, że właśnie idą wziąć ślub. A że odbywa się to w przededniu ślubu Fallon z Jeffem, to co w tym dziwnego?
Michael odrzucił tę romantyczną propozycję, więc Fallon znalazła innego przypadkowego faceta, z którym wzięła ślub. Tymczasowo ma na imię Liam, a kiedy później Fallon przychodzi do jego mieszkania, otwiera jej drzwi w poniższej twarzowej kreacji.Mimo że miał być tylko przelotnym mężem Fallon, Liam zostaje wmieszany poważnie w rodzinę Carringtonów, więc Sammy Jo przyucza go do roli męża Fallon, a tymczasem prawdziwa miłość Fallon ciągle gdzieś się przewija w pobliżu.
Zdarzenia następują po sobie. Sammy Jo słyszy od Fallon, że już nie musi kombinować, później na imprezie w stylu przedrewolucyjno-francuskim Fallon nerwowo nie wytrzymuje, a kiedy Liam budzi się po paru miesiącach ze śpiączki ze zdumieniem stwierdza, co go ominęło. Jeśli chodzi o Porady różowej brygady, to nie tyle mnie one ominęły, co ja je postanowiłem ominąć po obejrzeniu pięciu minut.
Sammy Jo jest kochany, nawet jeśli ma problemy z PR-em.
I na koniec parę torsów, Sammy Jo razy dwa, jego zamężny kochanek razy dwa, Adam Carrington i spocony Liam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz