środa, 22 lipca 2020
I odpuść nam nasze długi czyli Rimetti a noi i nostri debiti
Odróżnienie włoskiej komedii od, powiedzmy, włoskiego filmu psychologicznego jest niekiedy możliwe. I tak jest w przypadku tego dzieła. To nie jest komedia z Jerzym Stuhrem! To jest poważny włoski film z Jerzym Stuhrem, nie jedynym polskim aktorem w obsadzie, co wiąże się ze współfinansowaniem przez PISF. Filmowy temat windykacji długów trąci zdechłą myszką, dlatego oglądałem ten film z pewnym zaciekawieniem. Cóż oryginalnego mają do zaproponowania? Okrucieństwo, podstępy, upokarzanie? Wszystko to było, a jak nie było, to łatwo sobie wyobrazić groźniejsze, większe i bardziej pomysłowe. Lekka innowacja polegałaby na tym, że nasi windykatorzy nie są psychopatami, bo choć starają się tłumić ludzkie odruchy, po cichu, w konfesjonale lub gdzie indziej przeżywają świństwa, których się dopuścili. Fizyka mówi, że akcja jest równa reakcji, w życiu tak być nie musi, ale być może. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie zwrot akcji, w którym Guido stracił twarz jako egzekutor długów, a pokazał twarz jako człowiek. Tego nie wolno było mu zrobić. Wszyscy wiemy, że to nie wróży sukcesu finansowego, ale ludzie wciąż decydują się być przyzwoici. Przynajmniej niektórzy. Od czasu do czasu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz