środa, 29 lipca 2020
Dwie godziny od Paryża czyli À 2 heures de Paris
Wszyscy wiemy, co odpowiedzieć dziecku, które pyta, jak robi krowa. Krowa robi mu. A jak robi żyrafa? Sieć twierdzi, że żyrafa robi trzch. Byłby czas, abym wszedł pod stół i odszczekał, ale dzisiaj mam fantazję, aby wejść pod stół jako żyrafa i odtrzchować: nieśmieszne komedie mogą być dobrymi filmami, to po pierwsze, a po drugie, nie wszystkie francuskie komedie są głupkowate, chociaż w zasadzie nie mówiłem, że to reguła. Ciekawe, że społeczność filmwebu ocenia ten film na równi z poprzednim. Kimże jestem, żeby to oceniać i wołać: opamiętaj się, społeczności! Nie bądź taka głupia i niesprawiedliwa! Nigdy w życiu nie posunąłbym się do takich słów, podobnie jak nie twierdziłbym, że Ordo Iuris to opłacani przez Kreml fundamentaliści. Nie sprawdzałem na filmwebie pisemnych uzasadnień dla niskich ocen filmu, bo, zauważcie, bardzo łatwo jest mówić i pisać szyderczo o rzeczach, które nam się nie podobają. Ale jak bronić czegoś, co uważamy za niezłe? Nie ceniłem filmu Buntownik z wyboru, więc kiedyś wszedłem w dyskusję na ten temat ze znajomą, która mi wyjaśniła, dlaczego się mylę (szczególnie urzekła mnie jej identyfikacja z głównym bohaterem, matematycznym geniuszem - ja nie mam takiej odwagi). I co? Nadal nie cenię Buntownika z wyboru. Szyderczy opis Dwóch godzin mógłby być taki: panienka, która zaciążyła jako nastolatka, szuka tatusia jej piętnastoletniej córci, bo gówniara nagle musi mieć tatę. Tyle czasu przeżyła bez, a teraz jej się odwidziało. Mamusia rwie włosy z głowy, nie swojej, ale dawnych licznych kochanków, żeby mieć materiał do badań genetycznych. Ma problem, bo jeden z kochasiów wyłysiał - no po prostu boki zrywać. I co miałbym na to odpowiedzieć... Że będąc gejem w sile wieku identyfikuję się z główną bohaterką, trzydziestoletnią matką? Lub że bardzo spodobało mi się zakończenie tej historii, pointa niczym wisienka na torcie, którym jest cały film? Wiem, że nikogo tym nie przekonam. Wśród refleksji, jakie można mieć po obejrzeniu, jest i taka, że wbrew staroświeckim przekonaniom seks sam w sobie jest aksjologicznie neutralny. A jeśli jakaś bozia ma problem z seksem pozamałżeńskim lub homo, to niech nie patrzy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz