Film o niewymienionym z imienia koreańskim królu z dynastii Goryeo w okresie, kiedy Korea, jak i pół Azji, była częścią mongolskiego imperium rządzonego przez dynastię Yuan. Wszystko zgodne z wikipedią, co jest bardzo ciekawe zwłaszcza dlatego, że król nie jest zdolny spłodzić potomka z królową, za to chętnie figluje w łożu z Hong-rimem, dowódcą elitarnej straży królewskiej. Gdyby może mu wyświetlili niżej omówiony film, to zrozumiałby, że mógłby sobie z tym jakoś poradzić. Mamy w naszej historii podobny epizod, może kiedyś doczekamy się filmu o Warneńczyku. Król do tego stopnia jest niechętny kontaktom z królową, że misję spłodzenia potomka przekazuje Hong-rimowi, z czego będą później potężne komplikacje erotyczno-polityczne. Trup zaścieli się nie raz, a dalekowschodnia egzotyka przejawia się w tym, że pomiędzy krwawymi łaźniami bohaterowie grają na koto, tańczą, śpiewają, karmią ptaszki w klatce i wąchają kwiatki. I w tym również, że poddani co chwilę domagają się ukarania ich śmiercią, bo nie sprostali oczekiwaniom króla. Twórcy filmu zadbali o stronę wizualną, film jest pełen olśniewających kolorów, a w czasie uczty dworzanie i urzędnicy ubrani na czerwono siedzą po prawej, a niebiescy - po lewej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz