sobota, 9 marca 2013
All the Rage
Christopher jest mistrzem podrywu, bez skrupułów korzysta z okazji do przelotnego seksu. Sprawia pozory miłego, wymienia się numerami telefonów, ale nigdy nie dzwoni, jak obiecuje. Automatyczna sekretarka odgradza go skutecznie od natrętów. Czy Christopher nie szuka miłości większej niż tego "porywu uczucia maleńkiego", który starcza na jedną noc? Ależ tak, ale ma dość wygórowane oczekiwania, które - jak się wydaje - spełnia właśnie poznany Stewart. Ten wchodzi w relację z Christopherem niczym jagnię do jaskini lwa. Widać, że jeśli będzie jakiś problem, to z monogamią, bo Christopher chodzi na siłownię, a tam pokus bez liku, choćby taki Donkey Dong (na obrazku po lewej). Film wydał mi się przyzwoity, choć naprawdę trudno go uznać za komedię. Zrobili go ponad piętnaście lat temu, więc nic dziwnego, że telefon komórkowy pojawia się tylko raz. Jeden z morałów jest taki, że jeśli szukasz życiowego partnera, to nie mieszkaj z sublokatorem, który wyraźnie góruje pod względem atrakcyjności fizycznej.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz