Nie wiem po co ten tytuł

              

środa, 1 sierpnia 2012

Mroczny Rycerz powstaje czyli The Dark Knight Rises

Słyszałem, że problem tego filmu jest taki, że poprzednia jego część była genialna. W moim odczuciu była. Ale ten film też nas ubawił. Dziękujemy ci reżyserze Nolanie za wersję 2D, bo filmy 3D takie jak teraz to nieporozumienie. Parszywe okularki do 3D zabierają dość dużo światła, więc obraz jest przygaszony, co w żaden sposób nie jest rekompensowane iluzją trzech wymiarów. Na początku widzimy Wayne'a, czyli Batmana, jako kuśtykającego dziadygę, któremu nawet golić się nie chce. Przestępczość w Gotham spadła do tego stopnia, że jednym z poważniejszych zadań policji staje się ściganie ludzi zalegających z oddaniem książki do biblioteki. Ale coś niepokojącego zaczyna się dziać w miejskiej kanalizacji zasiedlonej przez jakieś podejrzane typki. Bane, ich przywódca w budzącej respekt masce na twarzy, wychodzi w końcu na powierzchnię i dosłownie bierze całe miasto w niewolę, niby to oddając władzę w ręce ludu, a w praktyce ustanawiając własne rządy. Tymczasem Batman próbuje zbiec z więzienia na krańcu świata, gdzie go Bane osadził. Uda mu się czy nie uda? Próbują nam wcisnąć suspens na siłę, ale przecież musi mu się udać, gładko ogolony ocali miasto pół minuty przed ostateczną zagładą, a połowę tego czasu wykorzysta jeszcze na całus z kociakiem, czyli Kobietą-Kotem. Kto by nie skorzystał z okazji? Ja na pewno, gdyby mi Batman ust uchylił (nie mówcie Kwiatkowi). Bane nie wchodzi w grę, bo to jakby durszlak blaszany całować. Nie jest moją namiętnością rozbiór logiczny fabuły, ale rzucę w kosmos jedno pytanie. Z czego żyło wielomilionowe miasto odcięte miesiącami od reszty świata? Z ogródków działkowych? I jeszcze mam taki zarzut: proszę nie tańczyć do Pavany Ravela (zob. wpis poniżej). Tego się po prostu nie robi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

The Infamous Middle Finger The Infamous Middle Finger