środa, 27 lipca 2022
Thermae Romae II
To już zakrawa na obsesję, skoro trzeci z rzędu wpis poświęcam Thermae Romae. Więcej chwilowo nie planuję, bo nie rzucił mi się w oczy żaden inny produkt filmowy z tego cyklu. Niniejszy sequel niczym specjalnie się nie odróżnia od części poprzedniej. Lucius ponownie po wielekroć przenosi się do Japonii, zawsze z towarzyszeniem arii operowych w wykonaniu baryłkowatego jegomościa we fraku (ten wątek zyskał tym razem swoją skromną oprawę fabularną). Znowu niezawodnym panaceum na polityczne spiski i społeczne bolączki okażą się nowo budowane łaźnie, a w Rzymie upowszechnią się shiatsu, ramen i pierożki gyoza, sprowadzone przez Luciusa z Japonii. Na końcu wszystkie buzie będą roześmiane, nawet Luciusa. Może jednak nie wszystkie, przynajmniej jeden ponury gej nie będzie miał powodów do szczerzenia uzębienia. Jako próba podbijania własnego, japońskiego bębenka jest to wszystko bardzo grubymi nićmi szyte. Film jest anonsowany jako komedia, podobnie jak część poprzednia i serial anime. Coraz mocniej utwierdzam się w przekonaniu, że każdy kraj ma swój styl komediowy. Jakoś niewiele komedii dociera do nas z dalekiego wschodu - nie przypominam sobie żadnej chińskiej. Na tym filmie zaśmiałem się spontanicznie przynajmniej dwa razy, więc było nieźle, bo naprawdę wiele komedii zdarzyło mi się obejrzeć z niesmakiem i kamienną twarzą. Podejrzewam, że patrząc na film przez skośne oczy ujrzałbym dużo więcej dowcipu. Zapewne bardzo zabawne byłyby rozkminy Luciusa wobec współczesnej japońskiej technologii. Jeśli klapka sedesu unosi się automatycznie, to zapewne podnosi ją niewolnik ukryty za ścianą. Potem ten sam niewolnik podsuwa pod dziurkę analną kranik ze strumieniem ciepłej wody. Swoją drogą, jeśli to nie bujda, to Japończycy w sedesach wyprzedzają Europę cywilizacyjnie o parę długości. Również za bardzo śmieszną uznałbym scenę, w której Lucius płaci w Japonii za posiłek monetą pięciojenową (dla niezorientowanych: to mniej niż dwadzieścia groszy), która wydała mu się najcenniejszą z uwagi na pozłotkę. Czy rozbawiłoby mnie ilustrowanie podróży czasoprzestrzennych spłukiwaniem plastykowych lalek w sedesie - nie mam pojęcia. Podsumowując, komedie japońskie są najpewniej zbyt hermetyczne dla widzów z Europy i Ameryki. Ta powstała w koprodukcji z Zachodem, więc może dlatego miała europejskie momenty komediowe, całkiem inaczej niż serial, który był niesamowicie zabawny, ale nie jako komedia. Na koniec mały zarzut: film sugeruje błędnie, że Rzymianie nie znali beczek. Owszem, znali, choć mogli nie wpaść na pomysł, żeby się w nich kąpać.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz