Nie wiem po co ten tytuł

              

czwartek, 3 marca 2022

Orfeusz w piekle w Operze Krakowskiej

Myślałem ci ja, że idę na kolejną szacowną ramotę, coś w rodzaju Zemsty nietoperza, gdzie bardziej chodzi o śpiew i muzykę, mniej o tę infantylną fabułę. Już wcześniej pobieżnie przejrzałem omówienie Orfeusza, poza tym wiedziałem, że to operetka ze słynnym kankanem, no ale jak to? Robić sobie jaja z tragicznego mitu? Okazuje się, że można i że da się w ten sposób zrobić świetny spektakl, a dowcip sprzed ponad półtora wieku może rezonować u dzisiejszego widza. Mit mitem, ale mogło być tak, że Orfeusz i Eurydyka byli sobą serdecznie znudzeni, więc kiedy Pluton porwał ją do swego podziemnego królestwa, Orfeusz był wniebowzięty. Tu na scenę wkracza Opinia Publiczna, w szarej garsonce i berecie, i rzuca anatemę na podłego kochanka, który pod jej naciskiem będzie wpiekłowzięty, co znaczy, że uda się do władcy piekieł po swoją Eurydykę, BO TAK WYPADA. Gombrowicz na ten temat pisał serio, a u Offenbacha jest lekko, dowcipnie i ironicznie. Nawet gest odwrócenia się Orfeusza, który zaprzepaścił odzyskanie „ukochanej”, jest podszyty cudowną drwiną, bo był to efekt podstępu Jupcia, jak w spektaklu określany jest Jupiter. Co chwilę mamy podteksty erotyczne rozgrywane za pomocą dowcipnych układów tanecznych i zabawnych kostiumów (pszczółki z kwiatuszkami). W otwierającej scenie na targowisko rozpusty przychodzi chłopiec z lizakiem, który bawi mnie do tej pory. A słynny kankan? Pytanie, czy znany układ taneczny nie został raczej wymyślony w Moulin Rouge, bo przecież wcale nie musiał tak wyglądać w oryginalnym przedstawieniu. W wersji krakowskiej jest niby po bożemu, czyli z zadzieraniem kiecek, ale na pierwszym planie w pozycji leżącej nóżkami fikały diabełki męskie, kolejny znakomity dowcip. Dotychczas sądziłem, że artyści operowi poziomem aktorstwa w scenach mówionych nie odbiegają od aktorów porno, ale nie w tym spektaklu! Widać, że umieją, jeśli się ich przyciśnie. Warto pochwalić spektakl również za pomysł niby bez znaczenia, czyli tekst mówiony jest po polsku (w świetnym, współcześnie brzmiącym przekładzie), a pieśni wykonywane po francusku z tłumaczeniem. To zdecydowanie sprzyja zrozumieniu tekstów śpiewanych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

The Infamous Middle Finger The Infamous Middle Finger