Nie wiem po co ten tytuł

              

piątek, 11 marca 2022

Anomalia (Hervé Le Tellier)

Ależ to się dobrze czyta, stwierdziłem ze zdziwieniem po pierwszym rozdziale. Później było trochę gorzej, bo jest wiele niepowiązanych ze sobą postaci, co nieźle sprawdziłoby się w serialu, ale czytając książkę raczej nie kręcimy sobie w jaźni na swój użytek ekranizacji, więc możemy się pogubić skacząc od Slimboya z Nigerii (bez związku z autentycznym zespołem o tej nazwie), przez pisarza Miesela, dziewczynkę Sophię, niedobraną parę Lucie i Andrégo, płatnego zabójcę Blake'a do Andrew Millera, który na użytek władz amerykańskich sporządził katalog sytuacji nadzwyczajnych, w którym uwzględnił nawet zdarzenia o prawdopodobieństwie stanięcia rzuconej monety na sztorc, a pod numerem 42 - możliwość zawiśnięcia monety w powietrzu, co zdarzyć się przecież nie może. A zdarzyło się - i to jest właśnie owa tytułowa anomalia. Pominę fragment fabuły, wedle której pewna grupa ludzi została zduplikowana pojawiając się nie wiadomo skąd i przeskakując z marca do czerwca. Co zrobiłbyś, jeśli w czerwcu do twojego mieszkania wszedłby twój sobowtór sprzed trzech miesięcy? To wprawdzie nie jest scenariusz z książki, ale pytanie stoi. W niektórych przypadkach sprawa jest o tyle zagmatwana, że oryginał popełnił samobójstwo, kiedy pojawił się sobowtór. Chodzi konkretnie o pisarza Miesela, który wcześniej popełnił dziwną książkę pod tytułem, a jakże, Anomalia, bardzo mi przypominającą dawno temu niedoczytaną Twierdzę Saint-Exupérego, niekończącą się litanię nawiedzonych aforyzmów. Książkę, która przyniosła Mieselowi pośmiertną sławę. W fabułę wplecione zostały autentyczne postaci świata współczesnego, od Xi Jinpinga do Stephena Colberta. Jak już wspomniałem, czyta się dobrze, a jeden z dowcipów dotyczy tego tłumu bohaterów, z czego wydawca robi zarzut Mieselowi, temu późniejszemu. Nie miałem wrażenia, że książka jest wybitna, choć powinienem je mieć, skoro w posłowiu przekonuje nas do tego sam Bieńczyk. Przecież na dobrą sprawę jest to fantastyka naukowa, nie wypada tego cenić po uzyskaniu czynnego prawa wyborczego, o biernym nie wspominając. Najlepszy twist zafundował nam autor na samym końcu, kiedy anomalią okazuje się całkiem co innego. Zagranie nieco w stylu Shyamalana, dlatego nic więcej nie wyjawię. W tym postanowieniu trwam niezłomnie, a złamać je może ten, kto zorganizuje mi randkę z Haraldem z Wikingów Walhalli (Leif też wchodzi w rachubę). Taniej jednak wyjdzie kupić ebook.

[128]
Za gotówkę od nieznajomego Blake kupuje używanego laptopa
Kupuję biernik, prawda? Widzę teleskop, kineskop, świerzop, potop, więc czemu nagle mam widzieć laptopa? W takich momentach ogarnia mnie kurwy nędza.

[285, dorywcze fuchy Miesela]
Czasami robi byle co, na przykład – na zamówienie jakiegoś festiwalu – adaptację Czekając na Godota w języku klingońskim, którym posługują się okrutni przybysze z odległych galaktyk w Star Treku.

[407]
miłość to niemożność powstrzymania serca przed zdeptaniem inteligencji

[820]
Avril uległa i zaprowadziła ją do Jardin des Plantes, gdzie jej córka po raz pierwszy widziała aksolotla, to niezwykłe zwierzę, któremu potrafi odrosnąć oko, a nawet część mózgu.

[1220]
Jeśli cała Afryka jest piekłem homoseksualistów, Nigeria jest jego dziewiątym kręgiem. Według prawa grozi im czternaście lat więzienia, policja ich ściga i wyciąga od nich pieniądze, ludność ich odrzuca ze wstrętem i niechęcią, karmiona nienawiścią i plotkami rozsiewanymi przez ewangelickich biskupów i pastorów na południu, a na północy przez stosujących prawa szariatu muzułmanów.

[1700, scenariusze sytuacji awaryjnych zespołu Andrew Millera]
Według jego wiedzy żadne okoliczności przewidziane w protokołach „wydarzeń o ograniczonym prawdopodobieństwie” nie zakłóciły ruchu lotniczego: ani przybycie kosmitów, o którym jest mowa w trzech protokołach – „Spotkania trzeciego stopnia”, „Wojna światów” i „Ukryte zamiary” – każdy z kilkunastoma wariantami, między innymi z Godzillą, żeby sprawić przyjemność Tinie; ani powietrzna inwazja zombie i wampirów czy jakaś piorunująca epidemia przenoszona drogą kropelkową jak gorączka krwotoczna w rodzaju eboli lub koronawirusa, o której mowa w pięciu kolejnych; co do hipotezy złośliwej sztucznej inteligencji przejmującej kontrolę nad ruchem lotniczym – działającej bądź w sposób samodzielny, protokół 29, bądź zdalnie sterowanej przez jakąś obcą potęgę, protokół 30 – dotychczas nic takiego nie nastąpiło, choć wydaje się to coraz bardziej prawdopodobne.

[2487]
W podziemnej sali kryzysowej Białego Domu Jamy Pudlowski i jej ekipa zgromadzili kilkunastu facetów przekonanych, że Bogu dzięki wyznają jedyną właściwą religię: dwóch kardynałów, dwóch rabinów – ortodoksyjnego i liberalnego – prawosławnego księdza, pastora luterańskiego, baptystę, mormońskiego apostoła, trzech uczonych muzułmańskich – sunnitę, salafitę i szyitę – oraz buddyjskich mnichów wadżrajana i mahajana.
(...)
– To nadużycie językowe, popularna Wulgata – mówi z uśmiechem salafita, a siedzący na końcu stołu szyita śmieje się drwiąco i rzuca oburzony:
– Wulgata? Przecież to wasz teolog, Muhammad Al-Munajjid, nazwał Myszkę Miki „istotą szatańską”.
– Myszkę Miki? – obrusza się prezydent Stanów Zjednoczonych, który dotychczas milczał jak zaklęty.


[2751]
bogowie azteccy parokrotnie stworzyli świat i parokrotnie go zniszczyli: Nahui Ocelotl nakazał, aby ludzi pożarły jaguary, Nahui Ehecatl zamienił ich w małpy, Nahui Quiahuitl zalał ich morzem ognia, Nahui Atl utopił ich i zamienił w ryby

[2829, Xi Jinping spogląda na miłorzęby za oknem]
To prymitywne drzewo zawsze go fascynowało. Istniało miliony lat przed pojawieniem się dinozaurów i przeżyje ludzkość. Roślinna wersja memento mori.

[3088]
Ostatnie kliknięcie Pudlowski i teraz ich słyszymy, a tłumaczony symultanicznie dialog pojawia się na ekranie po angielsku. „Może kawy?”, pyta André June, krzywiąc się. A sea of coffee? brzmi idiotyczny napis. „Morze” zamiast „Może”,

[3495]
W miłości macierzyńskiej najczarniejszy egoizm toczy wściekłą walkę z najczystszą wielkodusznością.

[3518]
(...) gdy tylko Raphaël szczytuje, Lucie zostawia go, bierze szybki prysznic i wychodzi. Niczego więcej nie chce. Dla niej nie jest to żaden sekretny ogród, tylko zwykły ugór. Przed Raphaëlem byli inni. O tyle łatwiej jest nie kochać.

[3562, zagadka Louisa, syna Lucie]
– Biedni to mają, bogaci tego potrzebują, a jeśli człowiek to zje, umiera.
Odpowiedź: „Nic. Biedni nie mają niczego, bogaci niczego nie potrzebują, a jeśli się niczego nie je, to się umiera”. Dowcip zabity, bo w polszczyźnie mamy wielokrotne przeczenie. Tłumaczka poległa, mózg jej się wylewa uchem lewym i prawym. A przecież tak prosto było obejść tę pułapkę: „biedni tego nie mają, bogaci nie potrzebują...”.

[3742, pytanie do Victora]
– Czy wie pan, dlaczego pański „sobowtór” popełnił samobójstwo?
– Zapewne chciał umrzeć. To główna przyczyna samobójstw.

[3997]
Religia to mięsożerna ryba morskich czeluści. Emituje słabe światło, a żeby zwabić ofiarę, potrzebuje ciemności.

[4157, mówi filozof francuski]
Pozwoli pani, że przypomnę pewne zdanie Nietzschego: „Prawdy są złudami, o których zapomniano, że nimi są”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

The Infamous Middle Finger The Infamous Middle Finger