piątek, 4 marca 2022
Matki równoległe czyli Madres paralelas
Jeśli wykonasz rzut prostopadły matki na dwie podprzestrzenie, a wektory wiodące od matki do rzutów są do siebie prostopadłe, to... Mniejsza z tym, rzadko się zdarza, że tytuł ma taki geometryczny wydźwięk, więc mnie poniosło. Matki są równoległe w tym sensie, że urodziły tego samego dnia w tym samym szpitalu. Oba bobasy są efektem wpadki, choć Janis, zbliżająca się do klimakterium, mogła to sobie zaplanować. Łącznie z tym, że postanowiła nie liczyć na ojca biologicznego i nie zmuszać go do porzucenia żony. Wątek matek i dzieci, momentami dramatyczny, łączy się nieoczekiwanie z drugim, związanym z hiszpańską wojną domową z lat trzydziestych. Janis leży na sercu odnalezienie zbiorowej mogiły ofiar falangistów, w której leży jej dziadek. Chciałbym się przejąć i wzruszyć, ale zamiast tego się irytowałem, bo te dwa wątki pasują do siebie jak wół do karety. Na tej zasadzie można połączyć wszystko, inwazję obcych z kowbojami lub Lincolna z wampirami (nikt nie wpadłby na takie kretyńskie pomysły, prawda?). Jasne, że Almodóvar ma swój wyjątkowy styl, który widać również w tym przypadku, ale nie wszystkie jego pomysły kupuję. Za to należy mi się ochrzan, jaki Janis urządziła Anie, młodszej matce, kiedy ta zdziwiła się determinacją Janis w sprawie mogiły. Jest w filmie wątek homo, ale chyba nie przypadłby do gustu episkopatowi. Co do muzyki à la Piazzola - nie wiem, co na to episkopat, ale mnie się podobała.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz