środa, 29 grudnia 2021
Szef roku czyli El buen patrón
Szefem jest niejaki Blanco, który kolekcjonuje nagrody i wyróżnienia przyznawane w różnych kategoriach przez organizacje i czasopisma. Obecną jego fiksacją jest nagroda dla szefa roku, w domyśle takiego, który stwarza najbardziej przyjazne warunki pracy. Jeśli tryb weryfikacji laureata tej nagrody wygląda jak w filmie - w co nie uwierzyłem nawet przez sekundę - to mógłby ją zdobyć Stalin za jeden z gułagów. W tygodniu przed wizytą komisji konkursowej w firmie Blanca mają miejsce pożałowania godne zdarzenia. Wychodzi na jaw niekompetencja starego pracownika, podczas gdy inny, właśnie wyrzucony, organizuje hałaśliwy protest przy wejściu do zakładu, z kolei niewinny biurowy romansik okazuje się brzemienny w konsekwencje. W tym ostatnim wątku jesteśmy blisko komedii, którą rzekomo jest ten film, bo w innych jest znacznie bliżej do kina moralnego niepokoju - co tam niepokoju, raczej moralnej paniki. (Kino moralnej paniki - brzmi dobrze.) Hiszpania jest dumna z tego filmu do tego stopnia, że proponuje go do Oskara zamiast najnowszej produkcji Almodóvara. Oskara bym mu nie dał, ale za motyw z baletu Romeo i Julia Prokofiewa przyznałbym mu Honzika w Karlovych Varach w kategorii „najlepsza rola drugoplanowa rasowo zdywersyfikowanego mężczyzny w scenach seksu”.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz