Duński film o słynnej szwedzkiej pisarce. Jaki to interes dla Duńczyków? No, zawsze to miło przedstawić się jako kraj ludzi bardziej otwartych od tych zakutych religijnych pał ze Szwecji lat dwudziestych. To właśnie w Danii pod okiem dobrej pani wychowuje się dziecko Astrid, poczęte w związku niesakramentalnym. Cały dramat kręci się wokół dziecka Astrid, matki odseparowanej od maleńkiego synka sztywnymi konwenansami epoki. W zasadzie film mógłby opowiadać o krawcowej, a nie słynnej pisarce, bo sukces literacki jest dla Astrid jeszcze odległą przyszłością. Film ma jeden moment wspaniały, kiedy Astrid dla dobra dziecka postąpi wbrew swoim najgłębszym pragnieniom. Jak to zwykle z filmami biograficznymi o pisarzach: ich oryginalne pomysły są dużo ciekawsze od historii ich życia. Niedolą pisarki trochę się znudziliśmy, ale oczywiście też trochę się przejęliśmy, choć dalece nie takim stopniu jak niegdysiejszą Filomeną. Na zakończenie mamy jaskółkę nadziei: jednak te pały nie były aż tak zakute.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz