Kto nie miał skojarzenia z Kafką, niech pierwszy rzuci zszywaczem. Biedny Kafka, pisarz dość metafizyczny, stał się popkulturowym znakiem uciążliwości biurokratycznych. Łączenie Kafki z tym akurat filmem nie jest najgorszym pomysłem, bo problemy głównej bohaterki Any to bardziej walka o przetrwanie niż męki związane z wypełnianiem PIT-u. Słowenia nie ma dobrej prasy w Polsce, a znana jest głównie jako kraj tranzytowy, który postanowił na tym zbić interes ustanawiając absurdalnie wysokie opłaty autostradowe, jakieś 15 euro za pół godziny jazdy, jeśli jedzie się z Chorwacji do Austrii (to prawie tak drogo jak na autostradzie Kulczyka pod Poznaniem). Plotki mówią, że kierowcy, którzy chcą ominąć autostrady, są nieźle trzepani przez lokalną policję. Prr, miało być o Anie, która jest z pochodzenia Serbką, ale całe życie spędziła w Słowenii, dokąd przenieśli się jej rodzice jeszcze za czasów Jugosławii. Jak pamiętamy, Słowenia oddzieliła się od tego kraju raczej bezkrwawo, ale na fali nacjonalizmu w początku lat dziewięćdziesiątych lokalni politycy wpadli na pomysł przeprowadzenia czystki etnicznej metodami urzędniczymi. W krótkim czasie element obcy został pozbawiony wszelkich praw, wystarczyło tylko wymazać ich z systemu i odebrać lub unieważnić dowody osobiste. Według filmu w tym czasie urzędy były już skomputeryzowane, a panna recepcjonistka w porodówce sprawdziła w sieci, że Any nie ma w systemie. W sieci? W tym czasie? (A mieszkańcy super nowoczesnego mocarstwa, czyli SZA, do dziś dostają wypłaty czekiem. Czasem czekają na czek wysłany pocztą. Niekiedy czek się opóźnia, bo trzeba konie podkuć po drodze lub naprawić pękniętą oś w pocztowym dyliżansie.) Mimo, że sieć Any nie widzi, przyjęli ją, urodziła, ale jako osoba pozasystemowa nie ma żadnych praw do dziecka. Sytuację komplikuje fakt, że bobas jest owocem zdrady małżeńskiej, a jego tatuś, który jest ważnym Słoweńcem, nie ma raczej ochoty rujnować sobie kariery przyznaniem się do dziecka. Niby jest to jakaś sprawa dla mediów, niesprawiedliwość kłuje w oczy, ale na tym etapie Słowenia jest jeszcze krajem o mentalności totalitarnej, zbyt świeża jest jej niepodległość, aby zapomniano o metodach starego systemu. Wychodzi na to, że Słoweńcy nakręcili bardzo niemiły film o sobie samych. Mają za to u mnie plusa, ale na 15 euro muszą się jeszcze bardziej postarać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz