Nie wiem po co ten tytuł

              

poniedziałek, 20 czerwca 2016

Czy mogę legalnie manifestować nienawiść wobec zapisów KK o mowie nienawiści?

Kto chce, niech poczyta, paragrafy 256 i 257. Zapewne mogę manifestować, bo nie odnoszę się do osób lub grupy osób. W artykule w wikipedii słusznie mówi się o konflikcie zakazu „mowy nienawiści” z zasadą wolności słowa. Nie podejrzewam obecnie rządzących, aby chcieli szafować zbytnio tymi paragrafami, im wystarczy w zupełności paragraf 196 o obrazie uczuć religijnych. Być może za parę lat do władzy dojdzie oświecona lewica, która zacznie korzystać energiczniej z zakazu „mowy nienawiści”, wtedy trzeba będzie się pilnować. Żyjemy w czasach, kiedy wizyta w kiblu staje się wydarzeniem publicznym, tym bardziej jakieś wynurzenia przy kieliszku - wypowiesz się nieostrożnie o Kaczinach w Birmie, ktoś wrzuci na jutub i idziesz za kratki na dwa lata. Przypadek Żaczka sprzed paru lat dobrze ilustruje mój niepokój. Nawoływał do przemocy? Znieważał? W dni powszednie uważam, że tak, w niedziele i święta odwrotnie, bo to całkiem niejasna sytuacja. Zapisy prawne swoją drogą, bo sytuację komplikuje fakt, że portale społecznościowe są przedsięwzięciami prywatnymi, więc mogą stosować swoją własną politykę. Ale nie do końca, bo Unia Europejska zawarła porozumienie z Facebookiem, Twitterem, Microsoftem i YouTube'em w sprawie nielegalnej (!) „mowy nienawiści”. (Ergo jakaś forma „mowy nienawiści” jest jednak legalna?) Hejt ma być usuwany w ciągu 24 godzin. Motywacją podobno była chęć zapobiegania działaniom organizacji terrorystycznych, ale kto tak naprawdę będzie decydował, co jest hejtem? Twitter powołał do życia „Trust and Safety council” (według tłumacza Google'a: „Zaufanie i Rady Bezpieczeństwa Ruchu”), które ma się troszczyć o bezpieczeństwo ekspresji własnej użytkowników, jeśli dobrze to przełożyłem. Jednym z podmiotów w tej radzie jest feministyczna organizacja Anity Sarkeesian, słynnej z tropienia przejawów patriarchalnego ucisku wobec kobiet. Jej konikiem są gry wideo, w których, zdarza się, kobiety są bite i szarpane za włosy. Mężczyźni też, bo to w wielu przypadkach zależy od rodzaju wstępnych ustawień, ale to nie ma znaczenia. Jestem mocno przekonany, że Anita nierzadko zobaczy nienawiść, na którą ja jestem ślepy. Większość ludzi na świecie może nigdy nie spotkać osoby transpłciowej, ale według Milo Stewarta wszyscy cisgenderowcy są transfobami. Nie uszło mu to na sucho, ale chyba jakaś fala nadciąga, skoro w brytyjskich szkołach dla dziewczynek nauczyciele mają używać neutralnych płciowo określeń. Jeśli czujesz się członkiem uciśnionej mniejszości, to wolno ci stosować odpowiedzialność zbiorową wobec opresyjnej większości, nieprawdaż. Tezy feminizmu trzeciej fali reprezentowanego przez Sarkeesian są skazane na sukces, bo wszystkie fakty i dane je potwierdzają. Na podobnej zasadzie Anisa Rawhani przekonała się o rasizmie na swoim kampusie. Przez paręnaście dni chodziła w hidżabie, aby wytropić przejawy dyskryminacji. I je wytropiła! Okazało się, że szczególna uprzejmość, której doświadczyła w tym czasie, jest przejawem maskowanego poczucia wyższości. Wiem o tym z jutubowych wystąpień Gaada, w innym (około 55 minuty) wspomniał o aktywistce, która wystosowała wobec niego groźby prawne po tym, kiedy wyśmiał jej propozycję sankcji karnych wobec „gwałtu przez oszustwo”, czyli zachęcanie do współżycia seksualnego z użyciem oszustwa, na przykład co do wieku lub stanu posiadania. Biedna aktywistka poczuła się mocno skrzywdzona, ale jej prawnicy wycofali się, kiedy Gaad zagrał mocną kartą dyskryminacji: czy naprawdę chcecie wystąpić przeciw otyłemu Libańczykowi, uciekinierowi z kraju, w którym groziła mu egzekucja? Nie chcieli. Problem w tym, że w tej wymianie nie chodziło o walkę na argumenty, bo szło tutaj o poczucie zranienia własnej osoby. Osoba atakowana za poglądy i twierdzenia nie musi brać udziału w dyskusji, może za to zwyczajnie poczuć się znieważona i dochodzić swoich praw w sądzie. Czy skorzysta z paragrafów o mowie nienawiści? A, to już mocno będzie zależało od tego, kto i jak je zinterpretuje. Jaką mamy pewność, że krytykując Komisję Europejską nie posługujemy się mową nienawiści? Niezwykły pomysł narodził się w niektórych uczelniach amerykańskich, chodzi o tak zwane „safe spaces”, czyli wyróżnione fora i przestrzenie, gdzie pewne idee reprezentowane przez mniejszości nie podlegają krytyce. Czy występowanie przeciw takiemu kuriozum jest nienawistne? Inny pomysł to „trigger warning”. Jest to jeden z postulatów bojowników o sprawiedliwość społeczną, aby wykładowcy ostrzegali, jeśli w czasie wykładu mają zamiar poruszyć drażliwy temat. Zapytano organizację studentów, co przez to rozumieją. Narodowość, religia, seks, zabiegi medyczne itd. Jeśli chodzi o nauki humanistyczne, to chyba nie ma niedrażliwego tematu. Dla mnie drażliwym tematem jest leczenie homoseksualizmu, profesorka Pawłowiczówna miała żal do władz uczelni (chyba UW), że nie zezwoliły na prelekcję na ten temat. W życiu jednak bym nie protestował przeciw temu, za to liczyłbym na solidny odpór tej bzdury. Wyznaję pogląd, że masz prawo do wyrażania swoich opinii (z wyjątkiem nawoływania do przemocy i morderstwa) wraz z nieodłącznym prawem do bycia jebanym (w sensie werbalnym, rzecz jasna) za nie. Nie masz prawa do swoich faktów, w tym sensie obrona przed sądem dobrego imienia jest jak najbardziej zrozumiała. Zupełnie nie pojmuję systemu dopuszczającego możliwość procesu w stylu Michnik kontra Ziemkiewicz, w którym ten pierwszy chciał sprostowania stwierdzenia, że Michnik terroryzuje sądem swoich krytyków. Swego czasu na polskiej uczelni wielką aferę wywołało wystąpienie przedstawiciela studentów na inauguracji roku akademickiego zakończone zdjęciem skąpo odzianego dziewczęcia z podpisem „Podobało się?”. Cóż, feministycznie zorientowani bojownicy o sprawiedliwość nie znają się na żartach. Tak jak nie znają się na żartach obrońcy religii, z czym mieliśmy do czynienia w sprawie Dody, nieustannie mnie zadziwiającej. Zapewne wielu prawicowych kolegów chętnie zgodziłoby się ze mną co patologii wyrosłej na gruncie politycznej poprawności. Wątpię jednak, że zgodzą się ze mną, że ochrona uczuć religijnych jest polityczną poprawnością w wydaniu prawicowym. I pozbądźmy się w końcu zapisu o ściganiu za znieważanie prezydenta. Albo nie, przecież do dziś mamy wszyscy ubaw na wspomnienie pana Huberta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

The Infamous Middle Finger The Infamous Middle Finger