piątek, 3 czerwca 2016
Alicja po drugiej stronie lustra czyli Alice Through the Looking Glass
Że co? Alicja jest kapitanem statku, który sprytnym manewrem wykiwał piracka flotę? Po czym wraca do Londynu, gdzie owdowiała matka zastawiła statek po ojcu w zamian za dom na korzyść niedoszłego narzeczonego Alicji niepotrafiącego pogodzić się z odrzuceniem. To właśnie w jego domu uciekając przed służbą ścigającą ją za myszkowanie po biurze odkrywa drugą stronę lustra, gdzie znajduje schronienie. Ale i tam sytuacja jest niewesoła, bo Kapelusznik przeżywa traumę z dzieciństwa po odnalezieniu rodzinnej pamiątki, która - nie wiadomo z jakiej mańki - nasunęła mu myśl, że jego rodzina jednak nie spłonęła w ogniu miotanym przez Dziaberłaka (w tłumaczeniu Barańczaka). Alicja postanawia uratować rodzinę Kapelusznika, ale w tym celu musi przenieść się w czasie, co jest rzecz jasna niemożliwe, więc można, a nawet należy w to uwierzyć. Czas jest wąsatym facetem, którego udaje się Alicji dość prosto wykiwać, wtedy dopiero się zaczęło dziać i przysnąłem. Śniło mi się, że oglądam wierną adaptację książki Carrolla, w której nie ma specjalnie żadnej logicznej fabuły z następstwem zdarzeń, za to mamy serię niepokojących spotkań z dziwnymi, absurdalnie elokwentnymi stworzeniami. Jeśli pamiętam, Dziaberłak występuje tylko w jednym wierszyku jako osnute legendą groźne monstrum. Dziaberłaka strzeż się, strzeż! A jak się obudziłem z tego pięknego snu, Dziaberłak właśnie zionął ogniem, podła Królowa Kier zwieńczyła swój mściwy plan, następstwo mrocznych wspomnień skąd? Z dzieciństwa, a jakże. Odnoszę wrażenie, że gdyby nie dzieciństwo, ludzie byliby dużo szczęśliwsi. Poprzednia filmowa Alicja zrobiona przez Burtona miała w sobie jeszcze szczyptę finezji, Alicja Bobina jest sensacyjną bajką bez śladu wierności literackiemu pierwowzorowi. Za to zdecydowanie należy się Disneyowi wizyta Dziaberłaka i Królowej Kier, którzy zaprowadziliby tam porządek.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz