Czytałem Newsweek, niestety
Niestety, bo Newsweek 51-52/2012 niespecjalnie się do czytania nadawał. Bardzo chciałbym zapomnieć, że felietonista Hołdys chce na święta dostać żółte buty z długim szpicem. Tępo zakończone bardziej chyba byłyby twarzowe lub, rzec można, umysłowe. Żeby nie było, że ja tu za mądrego robię: oczekiwanie po felietonie przedświątecznym erupcji dowcipu i intelektu raczej nie świadczy o mojej myślowej lotności. Pamięć mam zawodną i pewno za rok też felietony będę czytał. ale co szkodzi postanowić sobie noworocznie, aby felietonów przed świętami nie czytać. Na szczęście był w numerze wywiad ze Stasiukiem, który - uwaga! - wart był więcej niż papier, na którym go wydrukowano. Napisał o Stasiuku Horubała:
Protest przeciw posmoleńskiemu klimatowi duchowemu wyzwala w Stasiuku takie pokłady nienawiści, że podważa całą przez lata realizowaną strategię szlachetnego dzikusa z Beskidów, który zbratawszy się z ludem, jest w stanie ze swego osobnego miejsca opowiadać spokojnie o współczesności.
Na co odpowiada Stasiuk.
Już w tym jednym, nieco skomplikowanym zdaniu można sporo wyczytać, np. pewną insynuacyjność. Że jest "strategia" jakaś. Horubała nie może sobie wyobrazić, że można żyć bez "strategii", że życie to niekoniecznire kombinowanie, jakby się tutaj załapać.
Ataki na Stasiuka są całkiem uzasadnione. Nazwać jedną z owiec "Smoleńsk"!?
Czy już całkiem wygasła pamięć o tym, co symbolizuje owca, jagnię, baranek? Otóż symbolizuje ofiarę, niewinną ofiarę. Nie mięso, nie żarcie, nie głupotę, tylko ofiarę. I uważam, że moja owca Smoleński jest stosowniejszym upamiętnieniem niż np. słynny nielot z betonu, monidło martyrologiczne ze środkowej Polski.
Czytasz Jarosława Marka Rymkiewicza? - pyta Meller.
Wyznam ci ze wstydem, że niestety nie. (...) Nie czytałem "Kinderszenen", ale wyobraźnia podpowiada mi dzieło barbarzyńskie, pełne pychy i dalekie od nędzy rozsądku.
I na koniec cytat antytelewizyjny: "(...) nie mam telewizora. To bardzo upraszcza życie. Ogranicza fikcję".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz