czwartek, 2 lutego 2012
Zupełnie inny weekend czyli Weekend
Reklamy w radiu mówiły o świeżym i prawdziwym spojrzeniu na miłość między ludźmi, bez wnikania w szczegóły. Bo to szczegół, że chodzi o miłość między gejami. Dystrybutor zapewne nie chciał odstraszyć, ale i tak mu się prawie udało. W Krakowie tuż po premierze były dwa seanse dziennie, o 16:45 i 21:35. Jeśli się jest człowiekiem, który ma wstać o 7 rano, to trzeba iść na 16:45 do kina Kijów. Tak naprawdę seans zaczął się o 16:30, a odbył się w jakiejś salce poronionej, w której wyrośnięty hobbit miałby kłopot z siedzeniem, jakiś kino-klub ze straszliwym amatorskim nagłośnieniem, w którym nie mam zamiaru więcej się pojawić. No to przejdę do filmu. Trudno mi zrozumieć powszechne zachwyty nad nim. Jest niezły, powyżej przeciętnej, ale bliski nurtowi PSF (przezwyciężenie schematu fabularnego), czyli widzu, nie licz na ciekawą historyjkę. Dwóch facetów się ze sobą przespało, miał to być numerek jednorazowy, a tu zaiskrzyło, ale niestety jeden z nich właśnie wyjeżdża do Ameryki na 2 lata. Na szczęście jest więcej w tym filmie: rozmowy, które prowadzą ze sobą panowie, są interesujące i na swój sposób zadziwiające. Tematy główne są dwa: czy geje powinni upatrywać szczęścia w znalezieniu partnera na stałe, co jest niczym innym jak odwzorowaniem schematu heteroseksualnego, i drugi, czy gej może być otwarty do tego stopnia, co heterycy omawiający bez żenady aspekty penetracji waginalnej przy obiedzie. Jeśli to jest problem w Wielkiej Brytanii, to znaczy, że tolerancja dla gejów jest raczej płytka, a sądząc z ostatnich scen filmu - nie broni ona nawet przed zaczepkami słownymi, choć - chwalebne to - do napaści fizycznej nie doszło. Obejrzałem, nie żałuję.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz