Hymn o stworzeniu świata (Nasadiya)
- Nie było w owym czasie ani nieistnienia, ani istnienia;
nie było ani dziedziny przestrzeni, ani nieba, które sięga ponad.
Co poruszało? Gdzie? W czyjej obronie?
Czy była tam woda bez dna?- Nie było w owym czasie ani śmierci, ani nieśmiertelności.
Nie było znaku odróżniającego noc od dnia. To jedno oddychało,
bezwietrznie, samo z siebie. Poza tym nie istniało nic od tego odmienne.- Na początku ciemność kryła się w ciemności;
bez znaku odróżniającego wszystko to było wodą.
Siła życiowa pokryta pustką, ona powstała mocą żaru.- Na początku na to jedno przyszło pożądanie;
było ono pierwszym nasieniem umysłu.
Poeci, szukając z mądrością w swych sercach,
znaleźli w nieistnieniu wiązanie istnienia.- Ich nić została wszerz rozciągnięta.
Czy było poniżej? Czy było powyżej?
Byli umieszczający nasienie; były moce.
Było popędzające poniżej; było ogłaszające powyżej.- Kto naprawdę wie? Kto to tutaj ogłosi?
Skąd to się wzięło? Skąd jest to stwarzanie?
Bogowie przyszli później razem ze stworzeniem tego świata.
Któż więc wie, skąd to wyniknęło?- Skąd to stwarzanie świata wyniknęło
— być może samo się uformowało lub być może nie
— tylko on jeden na wysokościach, który spogląda na nie z góry,
tylko on wie — lub być może nie wie.
sobota, 11 lutego 2012
Prof. Joanna Jurewicz śpiewa
Profesor zaśpiewa Nasadiyę, 129 hymn z 10 mandali Rygwedy. Wysłuchałem paru innych wykonań, to wydaje mi się naprawdę dobre.
Jako ciekawostkę przytoczę tłumaczenie. Poniekąd fascynujący jest ten opis początków świata wyssany z kulturowo innego palca.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz