Nie wiem po co ten tytuł

              

sobota, 11 lutego 2012

Prof. Joanna Jurewicz śpiewa

Profesor zaśpiewa Nasadiyę, 129 hymn z 10 mandali Rygwedy. Wysłuchałem paru innych wykonań, to wydaje mi się naprawdę dobre.
Jako ciekawostkę przytoczę tłumaczenie. Poniekąd fascynujący jest ten opis początków świata wyssany z kulturowo innego palca.
Hymn o stworzeniu świata (Nasadiya)
  1. Nie było w owym czasie ani nieistnienia, ani istnienia;
    nie było ani dziedziny przestrzeni, ani nieba, które sięga ponad.
    Co poruszało? Gdzie? W czyjej obronie?
    Czy była tam woda bez dna?
  2. Nie było w owym czasie ani śmierci, ani nieśmiertelności.
    Nie było znaku odróżniającego noc od dnia. To jedno oddychało,
    bezwietrznie, samo z siebie. Poza tym nie istniało nic od tego odmienne.
  3. Na początku ciemność kryła się w ciemności;
    bez znaku odróżniającego wszystko to było wodą.
    Siła życiowa pokryta pustką, ona powstała mocą żaru.
  4. Na początku na to jedno przyszło pożądanie;
    było ono pierwszym nasieniem umysłu.
    Poeci, szukając z mądrością w swych sercach,
    znaleźli w nieistnieniu wiązanie istnienia.
  5. Ich nić została wszerz rozciągnięta.
    Czy było poniżej? Czy było powyżej?
    Byli umieszczający nasienie; były moce.
    Było popędzające poniżej; było ogłaszające powyżej.
  6. Kto naprawdę wie? Kto to tutaj ogłosi?
    Skąd to się wzięło? Skąd jest to stwarzanie?
    Bogowie przyszli później razem ze stworzeniem tego świata.
    Któż więc wie, skąd to wyniknęło?
  7. Skąd to stwarzanie świata wyniknęło
    — być może samo się uformowało lub być może nie
    — tylko on jeden na wysokościach, który spogląda na nie z góry,
    tylko on wie — lub być może nie wie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

The Infamous Middle Finger The Infamous Middle Finger