wtorek, 10 maja 2022
Supernova
Supernowa (bo tak pisze się to po polsku) to gwiazda, która ginie w potężnym rozbłysku, trwającym parę tygodni. Jako metafora - i też jako tytuł - pojawiła się w innym, późniejszym filmie. Od początku jest jasne, że chodzi o przenośnię, skoro akcja zawiązuje się w gminie jak z pieśni Przybory, choć dzień jest akurat ładny i słoneczny. Elegancki, młody facet w audicy powoduje wypadek, w którym giną piesi. Facet okazuje się politykiem szczebla krajowego, który w tej sytuacji liczy na wsparcie kolegów z centrali. Główna uwaga jest jednak skierowana na działania policji, której funkcjonariusze są rozdarci między emocjami i procedurami, jakich powinni przestrzegać. Niewątpliwie intensywność przeżyć bohaterów jest ukazana w filmie po mistrzowsku. Dobre wrażenie sprawia również dbałość o detale, dzięki czemu cała opowieść zyskuje na wiarygodności. Dawno temu wymyśliłem test na jakość fabuły: czy dałoby się ją streścić w ćwierć minuty? Supernovą - owszem, można by, ale to nie wpływa na moją dobrą ocenę dzieła. Z omówień filmu można by odnieść błędne wrażenie, że intryga będzie dotyczyć bezkarności ważnych ludzi. Lub reakcji lokalnej społeczności, która nie wierzy w system sprawiedliwości. Te motywy są oczywiście obecne, ale nie o nie w pierwszym rzędzie chodziło twórcom. Jeśli napiszę tu o refleksji filozoficznej, to zapewne wystraszę potencjalnych widzów, ale zachowajmy spokój - nie trzeba być Kantem czy Heglem, żeby sprawę ogarnąć. Skoro jesteśmy przy supernowych, to pozwolę sobie poinformować obywateli Układu Słonecznego, że nasza gwiazda jest za mała, by zginąć w rozbłysku. Za parę miliardów spuchnie do rozmiarów czerwonego olbrzyma (pochłaniając planety do Marsa), a po dalszym miliardzie zostanie białym karłem. To teraz wiemy, na czym stoimy i ile kaszy i cukru zgromadzić w zapasie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz