poniedziałek, 9 maja 2022
Bar dobrych ludzi czyli The Tender Bar
Często dziwię się, kiedy słyszę znanych aktorów zapraszanych do mediów, by wypowiadali się na temat karmienia piersią lub sytuacji politycznej w Myanmie. Taka Krysia Janda skuteczniej powiększa i mobilizuje elektorat „P”i„S”-u niż wszystkie Kempy, Pawłowiczówny i inne Sasiny. Od biedy aktorzy mogą się fachowo wypowiadać o swoich rolach, ale wtedy wciągają nas w otchłań monotonnych majaczeń - przynajmniej ja tak to odbieram. Aktor Clooney postanowił wypowiedzieć się poprzez film. Sam po sobie widzę, że mam ochotę wracać do przeszłości, przynajmniej w zakresie lektur. Clooney wrócił do lat siedem- i osiemdziesiątych, w których osadzona jest opowieść wzięta z pamiętników niejakiego Moehringera. Po życiowym niepowodzeniu matka z chłopcem o imieniu J.R. (ze sto razy różne postaci pytają o rozwinięcie skrótu) wprowadza się do domu rodziców. Dla J.R.-a jest to dobra zmiana, zwłaszcza ze względu na wujka Charliego, który zastąpi chlopcu nieobecnego ojca. Drugi plan czasowy to studia i początki zawodowe J.R.-a. Nie da się ukryć, że niektóre postaci w filmie są niezwykłe w ten nieoczywisty, codzienny sposób. Każdy chciałby mieć takiego wujka Charliego, a nawet pierdzący dziadek ma swoje niezwykłe pięć minut. Sam J.R. w młodszej wersji jest słodkim dzieciakiem, któremu można współczuć nieudanej relacji z ojcem. Po tych pochwałach będzie zrzędzenie. Zarzut główny: to jest po prostu banalna historyjka o dzieciństwie i młodości jakich wiele, bez śladu artystycznej obróbki tematu. Nie widać żadnych ambicji opisu sytuacji politycznej, a społecznej - w stopniu minimalnym. Jedna z refleksji w tym duchu: potrafią w SZA marnować potencjał swoich obywateli (mam tu na myśli znowu nietuzinkowego Charliego, który prowadzi lokalną spelunkę). Mimo wszystko lepiej, że Clooney nakręcił taki film niż kolejną produkcję dla gimbazy. Niestety to nie wystarczy, żeby ten film zapadł mi głęboko w pamięć. Być może za rok przeczytam niniejsze wynurzenie i zdziwię się, że obejrzałem taki film, z którego nic już nie pamiętam, choć zapewne warto by ocalić wspomnienie o zaskakująco udanej roli Afflecka.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz