piątek, 1 października 2021
Pose (serial)
Główny temat serialu to swoista queerowa subkultura w Nowym Jorku lat osiemdziesiątych, którą tworzyli Latynosi i czarnoskórzy, czyli społeczność marginalizowana podwójnie, rasowo i genderowo. Jeśli ktoś wspomni w tym kontekście białych ludzi jako opresorów, to będzie miał rację, ale niepełną, bo to czarne i latynoskie rodziny w tamtym czasie wyrzucały na bruk swoje dzieci odbiegające od heteronormatywnej sztampy. Zapewne wynikało to z większej religijności w tych kręgach. Efektem tego zjawiska było powstawanie rodzin zastępczych, domów z „matkami” na czele, w których bezdomni młodzi ludzie znajdowali schronienie. Ważnym elementem tej subkultury stały się regularnie organizowane bale z występami przygotowanymi przez domy, w ramach których prezentowano niezwykłe kreacje i umiejętności taneczne. A jak utrzymywały się domy? Różnie bywało, ale głównie z prostytucji w różnych wariantach, od ulicznej do luksusowej z jednym lub paroma bogatymi klientami. Jedna z bohaterek, Elektra, popada w nędzę, kiedy traci sponsora po operacji genitaliów, mającej uczynić z niej kobietę. Klimaty w serialu są bardziej trans niż homo, oczywiście w połączeniu z tragedią AIDS, które dotknęło wielu bohaterów. Bez wahania można polecić sezon pierwszy serialu, a sezon drugi już z zastrzeżeniem, że temat jest jakby wyeksploatowany. Gorąco odradzam sezon trzeci, który zamienił się w nużącą bajkę, Elektra nagle się wzbogaciła i zamieniła w dobrą wróżkę spełniającą marzenia. Jest wprawdzie tragiczny motyw Pray Tella, którego w końcu dopadł AIDS, ale to już znamy zbyt dobrze z wielu innych książek i filmów. (Ostatnie bardziej oryginalne pozycje na ten temat: to i to.) Czy będzie sezon czwarty? Nic na to nie wskazuje, ale gdyby był, gorąco namawiam przyszłego siebie, by odpuścić sobie jego oglądanie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz