Dobre to sushi, mówi synowi Danuta Stenka, która leży w łóżku w szpitalu psychiatrycznym. Ta scenka wywołuje mój głęboki niepokój, bo mam pewność, że już to widziałem, ale z reszty filmu nie pamiętam nic, nawet tego, abym go kiedykolwiek wcześniej oglądał. Ufność, jaką ludzie pokładają we własne wspomnienia, byłaby zabawnym złudzeniem (o czym przekonuje nas wiele solidnych badań naukowych), gdyby nie była tragicznym. Na czym opiera się nasz system sądów? Na tym, co zapamiętali Jadzia z Kaziem. I o czym są święcie przekonani. Ten film został schlastany w ocenach widzów i krytyków, ale chyba niesłusznie. W książce Instrukcje rzeczy łatwych mamy wyjaśnienie, jak pić wodę (potrzebne ci będą: woda, buzia, pojemnik na wodę) lub jak mrugać (potrzebne ci będą: powieki), ale nie dowiemy się z niej, jak oglądać komedie (potrzebne ci będą: zgoda na karykaturalne postacie i głupkowate pomysły fabularne). Można oczywiście nie dać tej zgody i obejrzeć te trzy mądre i wyrafinowane komedie w życiu, o ile będzie się miało szczęście z nimi zetknąć. Przypomnę opinię Szymborskiej.
Komizm Benny’ego Hilla nie należał do specjalnie wyrafinowanych. Ale niech to nie brzmi jak zarzut. Gdyby jakimś dziwnym trafem ludzkość wypracowała tylko jeden rodzaj humoru, a był to właśnie humor wyszukany, subtelny, cienki itd., itp., co najmniej 80 procent ludzi na tej ziemi przeszłoby przez życie, nie roześmiawszy się nigdy.
Od siebie dodam, że i w komediach Szekspira bywa głupkowato. Ponieważ ten film wywołał u mnie parę parsków, jestem do niego nastawiony przychylnie. Fabuła taka banalna nie jest, w skrócie: psychicznie niestabilny Kostek, lat trzydzieści trzy, zakochuje się w Lunie, instruktorce krav maga, która już jest zajęta, ma dziewczynę, zaangażowaną feministkę. Ta ostatnia, aby ratować podupadłą akademię feminizmu, bierze udział w konkursie na kobiecy film erotyczny, w którym gwiazdą ma być Luna. Kostek jest z zawodu kompozytorem w stylu Rubika (w filmie słyszymy fragmenty jego Oratorium dziewiczego), zawodowo związanym z wujem księdzem, mającym wielkie plany dyrektorem katolickiego radia. Ambicje filmu nie są małe, ma to być obraz naszego społeczeństwa, w którym manifestacja prokobieca wznosi okrzyki „Wolna Polka!”, a obok idzie druga, religijna z hasłem „Zawsze dziewica!”. Po tezie i antytezie syntezą jest swawolna dziewica. Według scenariusza zwycięża zdecydowanie jedna strona, ale to nie jest scenariusz, który pisze życie. A jaki pisze? Tu zacytuję Nostradamusa: i ujrzy tonący w zatęchłym bagnie figurę Najświętszej Panienki. Trafne, nie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz