sobota, 27 lutego 2016
Deadpool
Marvel chyba się trochę przejął rosnącym obciachem, za jaki brane są jego produkcje, i postanowił coś zmienić. Zwykle w filmach o superbohaterach mamy momenty śmiertelnej powagi, choć oczywiście starają się grozę, choćby dziecinną, rozładować dowcipem w dialogach. Śmiertelnej powagi w Deadpoolu rzeczywiście nie ma, za to jest śmiertelny humor: trup ścieli się gęsto, ale to w żaden sposób nie psuje humoru głównej postaci. Nawet zwiastun tego filmu stara się być oryginalną zgrywą. Jednym z lepszych przejawów śmiertelnego humoru jest napis w postaci imienia wroga Deadpoola ułożony ze świeżych zwłok. Innym odstępstwem od Marvelowej normy jest intryga, bo akcja Deadpoola polega w zasadzie wyłącznie na prywatnej zemście za, powiedzmy, skutki uboczne terapii ratującej Deadpoolowe życie. Jak to!? Miastu i światu nic nie grozi, nie ma żadnych potworów, żadnych paralaks, no bieda, panie. Słyszałem na jutubie świątojebliwego faceta, który z powagą pytał innych facetów, czy chcieliby, aby ich córka zagrała w takim zepsutym filmie, bo główna bohaterka rzekomo cycki pokazała. To ja stawiam wino marki Sofia pierwszej istocie, która mi te cycki z filmu pokaże, chociaż wcale na ten widok nie jestem napalony. Deadpool zrobił dużą kasę, więc będą sequele, prequele i wszelkie naśladownictwa. Grozi nam wobec tego, że będziemy się teraz cały czas w kinie turlali ze śmiechu, chyba że ktoś wpadnie na super odkrywczy pomysł, aby zrobić rimejk w konwencji thrillera.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz