Nie wiem po co ten tytuł

              

niedziela, 21 lutego 2016

Gęsia skórka czyli Goosebumps

Od czasu do czasu można sprawdzić, czy już się zdziecinniało na tyle, żeby chodzić na filmy typu Gęsia skórka. Jeśli o mnie chodzi, jeszcze muszę trochę odczekać. Zaznaczę wyraźnie, że bywają filmy dla dzieci, które nie są dziecinne w złym znaczeniu tego słowa. Infantylizm Gęsiej skórki bynajmniej nie dotyczy warstwy realizacyjnej, a raczej założeń fabularnych, wedle których w książkach pisanych przez znanego pisarza zamknięte są różne potwory i upiory, które na skutek przypadku wydostają się ze swego więzienia i urządzają niezły gnój w prowincjonalnym miasteczku w Delaware. To zapewne musi drażnić również w książce, która była podstawą scenariusza... Druga warstwa infantylizmu obejmuje przekonanie, że ludzie najbardziej bawią się w czasie niekończących się pościgów i pojedynków, a zwykle wtedy najbardziej muszę walczyć z sennością. Gdybym nic nie wiedział o tym filmie, to na podstawie pierwszego kwadransa mógłbym pomyśleć, że oglądam sympatyczny film obyczajowy z niezłymi dialogami. Zach przeprowadza się z mamą na prowincję po niedawnej śmierci ojca. Niestety chwilę później wyroiły się monstra.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

The Infamous Middle Finger The Infamous Middle Finger