niedziela, 21 lutego 2016
Eisenstein w Meksyku czyli Eisenstein in Guanajuato
Uwaga, ludzie, to film Greenawaya, czyli rodzaj twórczości, która powściągliwie korzysta z tak zwanej normalnej narracji filmowej. Najwyraźniej Eisenstein jest dla Greenawaya źródłem fascynacji, ale czy nam się ona udziela? Jak wiemy, postaci filmów tego reżysera są niezwykle gadatliwe, i tu jest pewien problem, bo trudno jest mieć do powiedzenia coś ciekawego przez półtorej godziny. Dlatego nie dziwimy się, kiedy w scenie seksu analnego Eisensteina z Palominem, jego meksykańskim opiekunem, omawiany jest zużyty do imentu temat prezentu oryginalnej ludności Nowego Świata dla najeźdźców w postaci chorób wenerycznych. Seks jest dla około trzydziestoletniego Eisensteina dość mocnym przeżyciem, bo wcześniej nie miał okazji, biedaczek. Poza tym podobno kręci film za pieniądze kapryśnych sponsorów z Hollywood, których niełaska spowodowała konieczność powrotu do zimnej Moskwy, niestety bez Palomina. Meksyk jest krajem, w którym rewolucja typu komunistycznego udała się wcześniej niż w Rosji, ale niespecjalnie widać jej skutki, jakich byśmy się spodziewali. Kościoły nadal dzwonią, a pucybuci wciąż się nie przekwalifikowali na hutników czy rolników. Słyszałem opinię, że Greenaway epatuje tu widokiem członków męskich. Zgoda, zwłaszcza Eisenstein chętnie chodzi goły od pasa w dół (co szczególnie komicznie wygląda w scenie rozmowy z amerykańską kobitką), ale w kluczowej scenie seksu filmowanej ze stosownego oddalenia nasza komisja parafialna nie stwierdziła naruszenia dobrego smaku. Jak również nie zaraziła się fascynacją postacią rosyjskiego filmowca, kapryśnego dziecka w ciele dojrzałego faceta. Na zakończenie dostajemy po łbie informacją o kryminalizacji homoseksualizmu w ZSRR. Inaczej sobie wyobrażam typowe dzieło zaangażowane, ale to nic.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz