W księdza Kościele jest miejsce dla homoseksualistów, którzy nie chcą zrezygnować z życia seksualnego?
Może pan wyliczać: zdzierców, oszczerców, krzywoprzysięzców, rozwodników, nałogowców, osób wykorzystujących dzieci, etc. Tak - jest miejsce dla każdego. To, że ktoś jest praktykującym gejem, nie jest przepustką do Kościoła, ale też nie stanowi wilczego biletu.
Jeśli w Kościele swoje miejsce znalazła, i to znaczące, jawnogrzesznica, to każdy grzesznik ma szansę odegrać w Kościele ważną rolę.
Gej, który nie zamierza wyrzec się życia seksualnego, też?
A skąd pan wie, że nie zamierza? Można mówić publicznie, że taka sytuacja nie uwiera i nie jest powodem do wstydu, a wieczorem zagryzać wargi i mówić sobie: jak ja sobie poradzę? To mnie przygniata!
Jeżeli jednak ktoś z tego zła, któremu uległ, robi sobie ścieżkę kariery, to nazywam go zbójem. Jeśli homoseksualizm jest ścieżką kariery w Kościele, a geje tak się usadowili w Stolicy Apostolskiej, że kupują sobie za pieniądze wiernych gejowską łaźnię, to uważam to za zgrozę. Trzeba temu postawić tamę.
W Polsce jest ten problem?
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski (z którym w wielu sprawach się nie zgadzam) powiedział, że jest w Polsce kuria, w której wszyscy od biskupa po kamerdynera należą do lobby homoseksualnego. Ja wierzę, że mówi prawdę.
Nie usłyszeliśmy później o jakimś przypadku, by w którejś kurii nastąpiło personalne trzęsienie ziemi. Jest zatem po staremu. A z lobby opartym na nieprawości, krzywdzie i grzechu trzeba walczyć. Nie z homoseksualistami, ale z lobby homoseksualnym. Nie z alkoholikami, ale z tymi, którzy upijając się wykorzystują innych. Nie z chciwymi, ale ze zdziercami kupującymi dla siebie godności.
Może pan wyliczać: zdzierców, oszczerców, krzywoprzysięzców, rozwodników, nałogowców, osób wykorzystujących dzieci, etc. Tak - jest miejsce dla każdego. To, że ktoś jest praktykującym gejem, nie jest przepustką do Kościoła, ale też nie stanowi wilczego biletu.
Jeśli w Kościele swoje miejsce znalazła, i to znaczące, jawnogrzesznica, to każdy grzesznik ma szansę odegrać w Kościele ważną rolę.
Gej, który nie zamierza wyrzec się życia seksualnego, też?
A skąd pan wie, że nie zamierza? Można mówić publicznie, że taka sytuacja nie uwiera i nie jest powodem do wstydu, a wieczorem zagryzać wargi i mówić sobie: jak ja sobie poradzę? To mnie przygniata!
Jeżeli jednak ktoś z tego zła, któremu uległ, robi sobie ścieżkę kariery, to nazywam go zbójem. Jeśli homoseksualizm jest ścieżką kariery w Kościele, a geje tak się usadowili w Stolicy Apostolskiej, że kupują sobie za pieniądze wiernych gejowską łaźnię, to uważam to za zgrozę. Trzeba temu postawić tamę.
W Polsce jest ten problem?
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski (z którym w wielu sprawach się nie zgadzam) powiedział, że jest w Polsce kuria, w której wszyscy od biskupa po kamerdynera należą do lobby homoseksualnego. Ja wierzę, że mówi prawdę.
Nie usłyszeliśmy później o jakimś przypadku, by w którejś kurii nastąpiło personalne trzęsienie ziemi. Jest zatem po staremu. A z lobby opartym na nieprawości, krzywdzie i grzechu trzeba walczyć. Nie z homoseksualistami, ale z lobby homoseksualnym. Nie z alkoholikami, ale z tymi, którzy upijając się wykorzystują innych. Nie z chciwymi, ale ze zdziercami kupującymi dla siebie godności.
Przygniata go to, że nie ma pewności, że duchowny homoseksualista wyrzeknie się seksu? Całe szczęście, że to nie dotyczy heteroseksualistów - oni wyrzekają się seksu skutecznie i na wieki wieków. Seks analny nie powinien przyspieszać kariery w Kościele - zgoda. Ale w sumie brak zgody, bo mamy tu posępny galimatias, jak powiedziałaby Szymborska, prawdy zmieszane z gówno-prawdami i nadużycia leksykalne (to już nie Szymborska).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz