piątek, 13 lipca 2012
Trzy czyli 3
Właśnie zobaczyłem, że ten film doczekał się polskiej premiery. Ludzie ściągają filmy z internetu - głupi, nie wiedzą, że wystarczy odczekać dwa latka i wtedy będą mogli sobie zobaczyć w kinie. Raczej unikam czytania recenzji przed napisaniem swojego wypotu, ale tym razem rzuciła mi się w oczy recenzja z "Polityki". "Dobrze sytuowane, bezdzietne, wypalone małżeństwo", "wyuzdana erotyczna gra z jej mężem", którą rzekomo prowadzi kochanek żony? Przepraszam, ale to bzdury, i gdyby to tylko było możliwe, poprosiłbym szanownych czytelników, aby sobie stroną www z tą recenzją podtarli tyłek w stosownym momencie. Ale niestety łatwiej krytykować niż przekonywać, że coś jest udane. Oczywiście Trzy ma słabości, do których zaliczyłbym dziwne mistyczno-kiczowate momenty związane ze śmiercią matki bohatera. Poza tym, aby cieszyć się tym filmem, trzeba zaakceptować niezwykły zbieg okoliczności, na którym zbudowana jest fabuła, ale zdarzenia mało prawdopodobne w przypadku konkretnych ludzi jednak się komuś się przytrafiają. Ktoś w końcu trafia szóstkę w totka. Na Boga, krytyku z "Polityki", oczekiwanie, że Tykwer zrealizuje komedię - to dopiero naiwność. Bo Tykwer jest mistrzem budowania nastroju, zestawiania obrazów z często nieoczywistą muzyką, pokazywania intensywnych przeżyć w sposób subtelny. Kto inny kazałby postaciom się wydzierać niemiłosiernie i szarpać za kłaki. To oczywiście też lubimy, ale warto sobie od tego czasem odpocząć. Cały film to opowieść o narodzinach trójkąta złożonego z dwóch biseksualnych dżentelmenów i pani, która nie ma z tym problemów. Ale wcześniej miała. Wśród wątków pobocznych wyróżnię scenkę kontaktu ojca z synem. Widzą się raz na dwa tygodnie, ale spotkanie wygląda trochę jak w Bliskich spotkaniach Spielberga. Jeśli do tej pory nie przekonałem was, że warto ten film zobaczyć, to jest jeszcze inny powód - na złość episkopatowi. Bo chyba nie dlatego, żeby zobaczyć gostka mocno przypominającego Tuska Donalda w scenie łóżkowej z innym facetem?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz