piątek, 22 kwietnia 2022
Life Like
Chciałbym mieć takie problemy jak Sophie, która czuje się nie na miejscu w wielkiej rezydencji, do której musiała przenieść się z ciasnego loftu w mieście. Stało się to po śmierci jej teścia, który zostawił synowi Julianowi górę hajsu i firmę, którą teraz biedak musi prowadzić. Pierwszego dnia Sophie zwalnia służbę, bo nie godzi się na przedmiotowe traktowanie ludzi. O, sancta simplicitas! Ciężko jest jednak utrzymać rezydencję bez pomocy, zwłaszcza że trzeba kosić hektary trawy, więc małżonkowie nabywają robota Henrego, którego trudno byłoby odróżnić od człowieka, gdyby nie jego robocie odzywki. Tak jest z początku, bo im dalej w las, tym bardziej Henry się uczłowiecza. - Czy możesz odczuwać pożądanie, Henry? - A czy życzysz sobie bym je zasymulował? Pożądanie będzie, nie tylko między Sophie a Henrym, i skierowane nie tylko do mistrzowskich omletów Henrego. Przez pół filmu ponura muzyka sugeruje, że zaraz zdarzy się coś dramatycznego. Kiedyś Asimov pisał o androidach w roli pomocy domowej, które wywoływały strach u ludzi, ale w sposób prymitywny, jeśli porównać je z Henrym, który reaguje na skryte pragnienia, a te są przecież źródłem największych ludzkich lęków. Robi się niby strasznie freudowsko, ale bez obaw, zakończenie będzie raczej płaskie i bardzo niewiarygodne. W filmie ujrzymy nawet sporą dawkę (przyzwoitej) nagości, na przykład w scenach awarii Henrego. A ponieważ w tej roli obsadzono nadobnego Stevena Straita, nie zgłaszamy przeto żadnych skarg, ani zażaleń.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz