piątek, 16 października 2015
Elżbieta Witek mówi
Elżbieta Witek, rzeczniczka prasowa PiS, postąpiła lekkomyślnie godząc się na wymianę zdań z poprzednim gościem Żakowskiego w poranku Tok FM, Moniką Płatek [x]. (Jeszcze nie dojrzałem do „gościni”, zacofany jestem.) To kuriozalne, bo dyskusja miała dotyczyć projektu zmian w konstytucji, czy wręcz całej nowej konstytucji zaproponowanej przez PiS, ale całkiem niedawno zdjętej z ich stron www. Część argumentacji Witek była więc podważaniem sensu rozmowy o zdezaktualizowanym projekcie. To po co się godzić na taką rozmowę? Swoją drogą, szybko się te konstytucje starzeją, czyż nie? Projekt nawet nie wszedł w żadną poważną procedurę uchwalania, a już nastąpił abort, choć pięć lat temu zaistniał i do niedawna był dobry. Płatek, jak na osobę z tytułem naukowym, nie trzymała wysokich standardów dyskusji, wtrącała się i przerywała, a poza tym czytała coś z komórki, co wytknęła jej Witek. Jak można z komórki czytać! Najzabawniejszy był argument pani Witek za inwokacją do Boga w preambule projektu PiS, bo zauważyła, że prezydenci SZA mówią God bless America. Zapewne i Obama tak mówi, co jest elementem retorycznym bardziej niż rzeczowym, skoro chwilę potem cieszy się z ustanowienia małżeństw jednopłciowych. Pani Witek nie wie lub udaje, że nie wie, że konstytucja SZA jest dokumentem do bólu świeckim, a jedyne odwołanie do Boga znajduje się w sformułowaniu anno Domini. W tym aspekcie nie będziemy przecież Ameryki naśladować. Mamy przecież nasz śliczny wzór do naśladowania, czyli Konstytucję 3 maja, która w praktyce wprowadzała państwo wyznaniowe.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz